wtorek, 1 lipca 2014

rozdział 14

Powoli otworzyłam oczy i mrugnęłam kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła wpadającego przez okno. Usiadłam prosto i zauważyłam, że miejsce obok mnie jest puste i chłodne. Harry poszedł. Westchnęłam i jakby na zawołanie mój telefon, leżący na stoliku nocnym obok mnie, zaczął wibrować. Sięgnęłam po niego i pojawiło się powiadomienie. Kliknęłam w tekst:
„ Dzień dobry. Dobrze się spało? Ps. Nie próbuj ignorować moich wiadomości. H.x”
Przewróciłam oczami i kliknęłam na przycisk odpowiedzi.
„Dzień dobry. Tak, dobrze wczoraj spałam. Violet”
Odłożyłam telefon i postanowiłam wziąć długi, ciepły prysznic, biorąc pod uwagę to, że nie mam szkoły dzisiaj i przez następne dwa tygodnie. Yay !
Podeszłam do szafy i wzięłam szorty, białą koszulkę i bieliznę. Poszłam do łazienki i postanowiłam najpierw umyć twarz i zęby. Kiedy skończyłam, weszłam pod prysznic.
                                                                  ***
Jest 11:20 rano i już mi się okrutnie nudzi. Zastanawiam się, gdzie jest Harry? Leżałam na łóżku  twarzą skierowaną ku sufitowi, gdy mój telefon zaczął wibrować na stoliku nocnym.
O, racja! Pisałam z Harrym. Sięgnęłam po telefon i kliknęłam w ikonkę wiadomości, okazuje się, że mam dwa smsy od niego.
„ Przyjdę o 12, okay? H.x”
„ Nie ignoruj mie. H.x”
Przyjdzie za 40 minut, uśmiechnęłam się i kliknęłam, żeby odpisać. Nawet nie wiem czemu, ale jestem troszeczkę szczęśliwa z tego, że przychodzi.
„ Nie ignorowałam cię, byłam pod prysznicem. Haha. Czemu przychodzisz? Violet”
Odłożyłam telefon i miałam zamiar wstać, ale moja komórka znowu zaczęła wibrować. Zmarszczyłam brwi i położyłam się spowrotem na łóżku i sięgnęłam po telefon. Odblokowałam go, żeby zobaczyć, że Harry mi odpisał. Wow, to było naprawdę szybkie.
„ Auć. To bolało. Przyjaciel nie może do ciebie przyjść? ): H.x”
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam.
„ Niby od kiedy jesteś moim ‘przyjacielem’? Violet”
Nacisnęłam przycisk odpowiedzi i uśmiechnęłam się na moją odpowiedź. Mam nadzieje, że nie weźmie tego zbyt poważnie. Mój telefon zawibrował ponownie i weszłam w wiadomość, którą Harry mi wysłał.
„ Auć. Serio musisz przestać ranić moje uczucia ): H.x”
Zanim mogłam odpowiedzieć, Harry wysłał mi kolejną wiadomość.
„ Dobra, w takim razie, panno Parker, zostaniesz moją przyjaciółką? (: H.x”
Zachichotałam i nacisnęłam przycisk odpowiedzi.
„ Z wielką chęcią, panie Styles ;) Violet”
Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Rzuciłam telefon na łóżko i szybko wyszłam z pokoju, żeby mnie więcej nie rozpraszał. To nie tak, że on mnie denerwuje, czy coś, po prostu chcę pooglądać telewizję bez jego wypisywania do mnie. I tak niedługo przyjdzie.
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Zrobię sobie szklankę mrożonej herbaty. Kiedy mój napój był gotowy, wzięłam szklankę do salonu i postawiłam ją na stole. Podeszłam do telewizora i wzięłam pilota. Usiadłam na kanapie i włączyłam Disney Channel, akurat był Król Lew. Uwielbiam oglądać filmy Disney’a.
W połowie filmu spojrzałam na ścianę za telewizorem, żeby sprawdzić, która godzina. 11:48, 12 minut do przyjścia Harry’ego. Westchnęłam i chwyciłam szklankę mojej herbaty ze stołu i przyłożyłam ją do ust. Nagle czyjeś ręce zasłoniły mi oczy, przez co moje ciało podskoczyło w szoku, spanikowałam i przypadkiem wylałam moją ice tea na koszulkę.
- Spokojnie. To ja.- ktoś się zaśmiał. Harry.
Zabrał swoje dłonie z moich oczu, wstałam spoglądając na niego.
- Nie znoszę cię.- jęknęłam.
- Auć. Znowu. Poważnie, musisz przestać ranić moje uczucia.- zabawnie przewrócił oczami.
Chciałam mu odpowiedzieć, ale jego oczy powędrowały na moją klatkę piersiową. Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że ta herbata sprawiła, że moja biała koszulka stała się przezroczysta. Uśmiechnął się głupkowato, a ja wbijałam w niego wzrok.
- Oczy mam do góry, Styles.
- Fajny różowy stanik.- uśmiechnął się.
Chwyciłam poduszkę z kanapy i rzuciłam nią w niego.
- Hej! Zapłacisz za to!
Pobiegłam po schodach chichocząc nieatrakcyjnie. Kiedy dotarłam do pokoju spojrzałam w tył, żeby zobaczyć Harry’ego na szczycie schodów. Wydarłam się i chciałam wbiec do łazienki, ale Harry złapał mnie w pasie i oboje upadliśmy na łóżko. Zauważcie, że to ja byłam na nim. Oboje wpatrywaliśmy się w swoje oczy przez jakieś 2 sekundy, zanim z niego zeszłam. Zakaszlnęłam zakłopotana i spojrzałam na Harry’ego na łóżku.
- Ja- um- idę się przebrać.
Pokiwał głową i podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam granatową koszulkę z napisem NAVY. Weszłam do łazienki i szybko zmieniłam koszulkę. Kiedy skończyłam, wyszłam i zobaczyłam Harry’ego cicho siedzącego na łóżku ze swoim telefonem.
- Więc.- zaczęłam.
Spojrzał z nad telefonu i schował go do kieszeni.
- Co tu robisz?- spytałam niezręcznie.
- Cóż.- zrobił pauzę.- Myślałem, że może będziesz chciała iść do parku ze mną?- spytał nerwowo.
- Ta, pewnie.- wzruszyłam ramionami.
- I tak nie mam nic do roboty w domu.- ponownie wzruszyłam ramionami.
Kiwnął głową i wstał. Oboje zeszliśmy schodami do drzwi.
- Twoi rodzice nie będą się zastanawiać gdzie jesteś?- uniósł jedną brew.
- Niee, są za miastem.- wzruszyłam ramionami.
- Oh, okay.- uśmiechnął się.
- Masz coś przeciwko, żeby się przejść?
- Nie, to tylko 15 minut stąd, tak?
- Tak.
Oboje zaczęliśmy iść.
- Jak w ogóle dostałeś się do mojego domu?
- Twoim oknem, pamiętasz?- uniósł brew.
- Racja, ale skąd wiedziałeś, że jestem na dole?
- Słyszałem telewizor.- wzruszył ramionami.
Przytaknęłam.
- ile trwa twoja przerwa semestralna?- spytał.
- 2 tygodnie.
Kiwnął głową i szliśmy dalej.
10 minut minęło i w ciągu tych 10 minut kłóciliśmy się, który zespół jest lepszy, Greenday czy The Fray.
- Hej! Harry!- jakiś facet krzyknął za nami.
Zatrzymaliśmy się i odwróciliśmy, zobaczyłam 6 facetów zbliżających się do nas z wielkimi uśmiechami na twarzach. Słyszałam pełno „joł”, „hey”, i „ jak leci” ze strony chłopaków. Harry nagle złapał mnie w pasie i ścisnął mocno moje biodro. Skrzywiłam się lekko i spojrzałam na Harry’ego, jego szczęka była zaciśnięta, a twarz twarda. Spojrzałam spowrotem na chłopaków idących do nas, zatrzymali się przed nami i Harry wymamrotał „hey”.
- Harry! Znalazłeś sobie nową laskę huh?- powiedział jeden z rozczochranymi włosami.
Wbiłam w niego wzrok chcąc zaprotestować, ale Harry mi przerwał.
- Czego chcecie?
Byłam cicho i wpatrywałam się w jednego z chłopaków z tyłu grupki, on gapił się na mnie. Ich rozmowa zaczynała brzmieć jak dziwne przytłumione głosy. Nie mogłam oderwać wzroku od pięknych, niebieskich oczu chłopaka, tak jakby mnie zahipnotyzował nimi. Ale dźwięk jakiegoś dupka przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Możemy się nią podzielić, prawda?-spojrzałam na gościa, który to powiedział, ten z rozczochranymi włosami. Humph. Wbiłam w niego wzrok, a on mrugnął do mnie, przybrałam zniesmaczoną minę. Spojrzałam na Harry’ego i jego twarz wyglądała, jakby miał zaraz wybuchnąć. O czym do cholery oni rozmawiali?
- Odpierdol się, Aaron.- Harry wpatrywał się w niego.
- Chodźmy, Violet.- Harry wyszeptał do mojego ucha.
Przytaknęłam i zaczęliśmy iść do parku ponownie, spojrzałam do tyłu, żeby zobaczyć chłopaka z niebieskimi oczami patrzącego się na mnie, uśmiechnęłam się słabo i odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry uniósł jedną brew na mnie.
- Co?
- Na kogo patrzyłaś?
- Na-
Poczułam uszczypnięcie w tyłek przez co przestałam mówić w połowie zdania, odwróciłam się do chłopaka o imieniu Aaron za mną.
- Jak tam skarbie?- uśmiechnął się głupio.
Zmarszczyłam brwi na niego i uderzyłam go w twarz.
- Pierdol się.- powiedziałam surowo.
- Aaron, sugeruję się odczepić zanim rozerwę twoją głowę na kawałki.- warknął Harry.
Nie ma mowy, nie mam zamiaru pozwolić Harry’emu na pobicie kogoś za mnie znowu, zrobił to już dwa razy! I niemal zabił ich obu!
Pociągnęłam Harry’ego rękę i zaczęliśmy iść.
- Przepraszam za niego.- powiedział.
- Jest okay.- uśmiechnęłam się.
Szliśmy przez kolejne 5 minut i wreszcie dotarliśmy do parku. Podeszłam do stawu z Harry’m za mną. Usiadłam naprzeciwko i wpatrywałam się w czystą, niebieską wodę.
- Poczekaj tu.- powiedział Harry.
Przytaknęłam i spojrzałam na pływające kaczki. Uśmiechnęłam się pragnąc mieć przy sobie chleb, żebym mogła je nakarmić.
Ktoś nagle poklepał mnie po ramieniu i spojrzałam w tył.
- Proszę.- Harry podał mi kubeczek lodów.
- Wow, dzięki.- uśmiechnęłam się do niego.
Włożyłam łyżeczkę pysznej miętowej czekolady do buzi, kiedy Harry pił swoją lemoniadę.
Kiedy skończyłam lody i Harry wypił swoją lemoniadę, położył się pod drzewem z ramionami na karku.
- Chodź tu.- uśmiechnął się.
Oh ten cenny uśmiech, kocham ten uśmiech. Po prostu mogłabym zmięknąć. Zarumieniłam się i położyłam obok niego.
- Niebo jest naprawdę piękne.- wymamrotałam.
- Ta.- odpowiedział.
Oboje gawędziliśmy przez dobre 20 minut zanim zostaliśmy ogarnięci spokojną ciszą. Poczułam jego wzrok na sobie, więc spojrzałam na niego.
- Co?- zaśmiałam się.
- Nic.- zachichotał.
- Har-
Przerwał mi Harry’ego telefon. Usiadł i wyciągnął komórkę z kieszeni.
- Co?- rzucił.
- Teraz?
- Czemu?
- Dobra, nieważne.
Nacisnął przycisk kończący rozmowę i zwrócił swoją twarz do mnie. Usiadłam też, więc byliśmy twarzą w twarz.
- Co jest?- skrzywiłam się.
- Słuchaj Violet, ja- uhm, muszę iść.- oboje wstaliśmy i Harry odwrócił się twarzą do mnie.
- Jest okay, jeśli wrócisz do domu sama?
- Ta, uh- no- no pewnie.- starałam się uśmiechnąć, nawet, jeśli w środku naprawdę bolało, że musi iść i każe mi iść do domu samej. Zastanawiałam się kim był ten mężczyzna? To ten sam facet, który dzwonił do niego kilka dni temu? To ten mężczyzna, z którym Harry dzielił pieniądze? To ten, który chciał jego śmierci? Tyle pytań było w mojej głowie. Czy ja naprawdę chcę wiedzieć kim ten mężczyzna był?
Po chwili, znalazłam siebie śledzącą Harry’ego z dobrej odległości. Ah, czy na pewno chcę ryzykować? Nieważne, robię to.
Szłam schylona i w dobrej odległości, żeby nic nie podejrzewał, że go śledzę. Odwrócił się do tyłu kilka razy i obejrzał otoczenie, ale na szczęście mnie nie zobaczył.
Nagle się zatrzymał po 30 minutach marszu, również się zatrzymałam i schowałam za dużym drzewem. Zastanawiała się dlaczego się zatrzymał? Obrócił się w stronę domu obok niego i mogłam zobaczyć, że był niezdecydowany o otwarciu drzwi. Co się dzieje? Dlaczego Harry jest niezdecydowany? Wszedł do środka, podeszłam szybko zanim drzwi się zamknęły. Wślizgnęłam się i po cichu je zamknęłam. Dom nie wyglądał na duży, w sumie jest mały. I zapach tego domu. Wow, to mieszanka dymu, jedzenia, szczurów, śmieci, naprawdę śmierdzi.
Po cichu weszłam i schowałam się za ścianą, mogłam wyraźnie zobaczyć Harry’ego idącego do grupki mężczyzn. Zauważyłam kilku z nich, widziałam ich wcześniej dzisiaj! Zauważyłam tego Aaron’a siedzącego na jednej z kanap grającego w karty z innymi chłopakami i również zobaczyłam chłopaka z pięknymi, niebieskimi oczami. Moje oczy spowrotem powędrowały do Harry’ego, siedział obok grubego faceta, który palił. Nie mogłam usłyszeć ich rozmowy, bo było trochę głośno tam, ale mogłam zobaczyć, że Harry’emu zaoferowano papierosa i nie zastanowił się, żeby odmówić.
Wkrótce, mężczyzna zaczął mówić i Harry’ego twarz wyraźnie wskazywała złość i poirytowanie. O czym oni do cholery rozmawiają? Narkotyki? Pieniądze? Zaraz, Harry ma coś wspólnego z narkotykami? Mężczyzna wtedy zaczął coś mówić, co sprawiło, że Harry gwałtowanie wstał i chciał uderzyć go, ale drugi facet, podejrzewam ochroniarz tego grubego, złapał Harry’ego za nadgarstek i wymierzył w jego plecy pistoletem. Złapałam oddech i cofnęłam się, ale moje plecy zderzyły się z czymś twardym, ale kiedy mówię twarde, nie mówię o ścianie, mówię o osobie. O cholera. Niezdecydowanie zerknęłam za siebie i stanęłam twarzą z jego klatką piersiową, więc spojrzałam w górę, żeby zobaczyć przerażającego faceta patrzącego w dół na mnie. Chciałam krzyczeć „Harry” po pomoc, ale facet był szybki i zasłonił mi usta wielką dłonią. Zmusił mnie do pójścia naprzód, chciałam go zatrzymać, ale był za silny. Łzy zaczęły się formować na twarzy i wreszcie zdałam sobie sprawę, że to była zła decyzja. Głupia Violet.
- Szefie, znalazłem tę dziewczynę podsłuchującą.
Nie podsłuchiwałam! Nie mogłam nawet was usłyszeć.
Wszyscy ucichli i spojrzeli na mnie. Harry był ostatnią osobą, która spojrzała na mnie rozszerzając swoje oczy. Wstał i chciał dosięgnąć mnie, ale ochroniarz grubego pociągnął go do tyłu, żeby usiadł. Spojrzałam na Aarona grupę, wszyscy głupio się uśmiechali do mnie, z wyjątkiem niebieskookiego chłopaka, on patrzył na mnie ze współczuciem. Popatrzyłam spowrotem na Harryego i gruby mężczyzna wstał i podszedł do mnie.

- Więc, Harry, widzę, że przyprowadziłeś nam towarzystwo.- zachichotał przykładając swoje grube paluchy do mojego policzka.

niedziela, 9 marca 2014

rozdział 13

Moje oczy rozszerzyły się i zaczęłam wić w uścisku mężczyzny, ale on nie chciał mnie puścić. Podniosłam moją stopę i kopnęłam go w krocze. Puścił mnie i upadł na ziemię, jego twarz krzyczała z bólu. Nie traciłam czasu i wskazałam za Harry'ego szybko krzycząc :
- Harry ! Za tobą!
Harry szybko się obrócił i rzucił mi kluczyki do samochodu. Złapałam je i otworzyłam auto.
-  Violet! W schowku jest pistolet. Weź go.
On ma pistolet? Jezu, ten facet jest przerażający. Szybko otworzyłam schowek i znalazłam trzy pistolety. Zanim mogłam chwycić jeden z nich poczułam uścisk na kostce. Spojrzałam w dół i zobaczyłam tamtego faceta, który gapił się na mnie głupio się uśmiechając. Podciągnęłam nogę, ale on nie dał za wygraną. Trzymałam się drzwi od samochodu, żeby się nie przewrócić i podniosłam drugą nogę kopiąc mężczyznę w twarz. Puścił moją kostkę i kopnęłam go znowu i znowu. Gdy przestałam nie był nieprzytomny, tylko krwawił wszędzie. Oops. Nie mój problem.
Odwróciłam z powrotem do samochodu, wyjęłam broń i spojrzałam w stronę Harry'ego. Zobaczyłam dwóch mężczyzn zbliżających się do niego, może 4 metry od Harry'ego?
- Harry!- spojrzał na mnie i rzuciłam mu pistolet.
- Violet! Schyl się!
Bez żadnego słowa schyliłam się i usłyszałam strzały. Rozszerzyłam oczy ze strachu, Harry wciąż żyje? Nagle ktoś upadł po mojej prawej stronie obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam faceta , który szarpał mnie za kostkę, tym razem krwawił z czoła, była w nim dziura. Ktoś go zastrzelił. O mój Boże. Krzyknęłam i podniosłam się. Otworzyłam znowu drzwi od auta i wyciągnęłam broń. Nie miałam pojęcia co robię.
Obróciłam się w stronę Harry'ego, który był na jakimś facecie, wybijając z niego życie. Gdzie poszedł tamten drugi facet? Spanikowałam i podbiegłam z drugiej strony auta, gdzie był Harry i mężczyzna.
Wiecie jak to jest, kiedy się panikuje i szalone myśli przychodzą do głowy i robicie coś naprawdę szalonego?
Yeah, tak właśnie teraz się czuję.Stanęłam za facetem i Harry'm i wycelowałam bronią. Załadowałam ją i byłam gotowa do strzału, ale nagle, czyjaś dłoń pojawiła się i zakryła moje usta. Próbowałam krzyczeć po Harry'ego, ale był zbyt zajęty biciem tego chłopaka.
- Bądź cicho, księżniczko.- wyszeptał do mojego ucha. Fu , fu.
Moje serce mocno wali w tej chwili, zamknęłam oczy i ugryzłam go w rękę, ale to nic nie dało i mnie nie puścił.
- Niezła próba.
Zaraz, co ja robię? Przecież mam broń! Powinnam go zastrzelić? O Boże.
- Dalej, idziemy.- chciał mnie pociągnąć ze sobą, żeby iść, ale przyłożyłam pistolet do jego uda, powoli. Zamknęłam oczy i BAM, pociągnęłam za spust.Wszystko wydawało się jakby było w zwolnionym tempie. Poczułam, że uścisk mężczyzny się luzuje i usłyszałam jak upadł na ziemię. Odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że ściska swoje udo. Mam nadzieję, że nie umrze, bo gdy tak, mogę iść do więzienia. O kurwa.
Zamrugałam oczami i skierowałam wzrok z powrotem na Harry'ego, stał z zakrwawionymi kostkami u rąk, patrzył na mnie jakbym była jakimś świrem. Spojrzałam na nieprzytomnego mężczyznę obok niego i z powrotem na Harry'ego. Podbiegłam do niego i przytuliłam go. Łzy spływały po mojej twarzy, a głowa schowana w jego szyi.
- Harry, co do cholery właśnie się stało?- wyszeptałam.
- Musimy iść.
Zachowałam ciszę i puściłam Harry'ego. Podeszłam do drugiej strony samochodu, otworzyłam drzwiczki i weszłam do środka.
Kim byli ci mężczyźni? Harry ich zna? Co oni od niego chcieli? Urgh, tyle pytań lata w mojej głowie. Harry zaczął kierować, oboje siedzieliśmy w totalnej ciszy. Po chwili zorientowałam się, że jedziemy do mojego domu. Gdy dojechaliśmy wyszłam z auta i czekałam na Harry'ego aż wyjdzie. Ma zamiar wyjść z tego auta? Czy tylko mnie podrzucił? Oh, nie ważne, wychodzi. Wyszedł i podszedł do mnie. W ciszy chwycił mnie za rękę.Myślałam, że zaciągnie mnie na tyły domu i zabije, ale nie. Zamiast tego, złączył nasze ręce i razem szliśmy w stronę okna do mojego pokoju. Dlaczego tu jest drabina?
- Wspinaj się.
Wspięłam się po drabinie, gdy dotarłam do okna zorientowałam się, że zamknięcie jest na zewnątrz. Oh, to dlatego Harry kazał ludziom zrobić klamkę na zewnątrz. Otworzyłam okno. Oboje weszliśmy do pokoju i ogarnęła nas niezręczna cisza.
- Idę wziąć szybki prysznic.- wymamrotałam.
Kiwnął głową i usiadł na łóżku.
- Uh, Harry?
Spojrzał na mnie.
- Tak?
- Zamierzasz obmyć ręce?
Spojrzał w dół na nie i z powrotem na mnie.
- Tak, okay.- poszedł w stronę łazienki i do umywalki.
Po umyciu rąk wyszedł z łazienki i stanął na przeciwko drzwi do niej.
- Harry, znasz tych ludzi?
- Porozmawiamy o tym jak weźmiesz prysznic.
Przytaknęłam głową i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i rozebrałam się z ubrań.
                                                                       ~.~
Po prysznicu przebrałam się w szorty i za dużą koszulkę. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam spokojnie leżącego Harry'ego na moim łóżku. Gdy usłyszał zamykanie drzwi jego głowa podniosła się w moją stronę.
- Hej.
- Hej.- odpowiedziałam nieśmiało.
- Chodź do mnie.- uśmiechnął się.
Wstydliwie podeszłam do łóżka i stanęłam tak.
- Nie wstydź się.- uśmiechnął się głupkowato.
Harry podniósł kołdrę i wdrapałam się do łóżka. Dziwnie się czułam, więc zostałam na krańcu łóżka, kiedy Harry był po drugiej jego stronie.
- Violet, nie wstydź się. Chodź do mnie.- zachichotał. Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Zarumieniłam się i schowałam twarz w jego tors.
Głęboko zachichotał i podniósł moją głowę, żebym mogła go zobaczyć. Uwielbiam jego chichot.
- Harry?
- Tak?
Zmieniłam pozycję tak, że moja głowa jest na jego klatce, a lewa ręka na jego brzuchu.
- Kim byli ci ludzie?
W chwili, gdy te 4 słowa wyszły z moich ust, jego ciało napięło się.
- Zostali wysłani, żeby mnie zabić, tak myślę.- wzruszył ramionami.
- Zabić cię? Dlaczego?- westchnęłam.
- Zrobiłem coś złego.
- Co zrobiłeś?
Starałam się być spokojna rysując różne wzory na jego torsie.
- Nie podzieliłem dokładnie równo pieniędzy.- nawet jeśli na niego nie patrzę, czuję, że przewrócił oczami.
- Oh.- nie mam pojęcia o czym on mówi. Jakie pieniądze?
- Jakie pieniądze?
- Pamiętasz te, które miałem z napadu na bank?
Ohh, te pieniądze. Okay, rozumiem. Ale z kim miał się podzielić?
- Ale z kim miałeś się podzielić?
- Violet, powiedzmy, że jest to ktoś, z kim nie chcesz mieć do czynienia.- westchnął.
- Oh, okay.
- Proszę, nie wariuj ani nic.- spojrzałam na niego,a on skrzywił się.
- Nie wariuję, po prostu chcę sobie wszystko ułożyć.
Prawie zostałam dziś zabita. Nie wiedziałam, że moje życie jest pełne niespodzianek.Minęły dwa tygodnie od kiedy poznałam Harry'ego i nawet zanim go poznałam, moje życie było pełne niespodzianek. Ale jeśli mam być kompletnie szczera, cieszę się z jego obecności. Czuję, że kiedykolwiek on jest w pobliżu, dostaję pełno niespodzianek. Wiecie co mam na myśli?
- O czym myślisz?- powiedział cicho.
- O poprzednich dwóch tygodniach.- zachichotałam.
- Czemu?
- Nic, po prostu, ja um-. -przerwałam.- Lubię twoją obecność.- zarumieniłam się.
Harry zachichotał.
- Idź spać, Violet.
Westchnęłam i zamknęłam oczy.
- Porozmawiamy znowu rano.

                                                                           ***
Na samym początku chciałabym Was bardzo, bardzo przeprosić, że tyle czasu nie było rozdziału. Niestety nie miałam dostępu do internetu i laptopa, więc nie miałam jak go dodać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ten rozdział przed chwilą przetłumaczyłam, bo nie chciałam, żebyście jeszcze dłużej musieli czekać. Następny rozdział pojawi się we wtorek lub w środę.
A co do rozdziału, spodziewalibyście się czegoś takiego po Violet? Mnie zadziwiła dziewczyna. 

sobota, 22 lutego 2014

rozdział 12

Sobota i niedziela minęły jakby były zamazane. Nie robiłam za dużo, wszystko co robiłam to bycie w łóżku i siedzenie na Internecie, kiedy moi rodzice byli poza miastem, naprawdę nie obchodziło mnie co się dzieje wokół domu. Harry nie napisał ani nawet nie pakował się do mojego okna przez weekend, co jest dobre. Prawda?
- Okay klaso, mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowanie lunchem jakiś czas temu, ponieważ chcę, żeby wasze mózgi popracowały nad tym quizem matematycznym.- stwierdził pan Rafael.
Rozdał quizy dla każdego z nas i zaczęłam robić mój. Nigdy nie byłam dobra w matematyce, ale kochałam ją. Wiem, że tó dziwne.
Po 30 minutach quizu, odłożyłam mój długopis i czekałam aż pan Rafael zbierze prace. Kiedy zebrał wszystkie pożegnał nas i wyszłam z klasy do mojej szafki. Wpisałam szyfr i włożyłam do niej książki od matematyki i wyjęłam geografię i strój do wf’u. zamknęłam szafkę i ruszyłam na 4 piętro do klasy geograficznej.
--
- Okay klaso, pamiętajcie o przerwie semestralnej. To jutro, więc dziś jest ostatni dzień szkoły , yeah? Bawcie się dobrze i postarajcie się nie tęsknić za bardzo za szkołą.- mój trener puścił oczko i wyszedł z Sali gimnastycznej. Jest fajnym nauczycielem, uwielbiam go. Wstałam z podłogi i weszłam do szatni, aby przebrać z powrotem w moje jeansy i koszulę.
Kiedy byłam gotowa wyszłam i ruszyłam do mojej szafki, aby włożyć wszystkie książki, ponieważ żaden nauczyciel nie zadał pracy domowej. Nie było potrzeby przynosić książek do domu. Właściwie jestem szczęśliwa, to znaczy zero szkoły przez dwa tygodnie i zero zadań domowych i projektów przez dwa tygodnie. Zamknęłam szafkę i poszłam do wyjścia ze szkoły. Szkoła nie była dzisiaj taka zła, nie spotkałam Chase’a i żaden z moich nauczycieli nie był irytujący dzisiaj. Ale nie widziałam Nick’a przez cały dzień, zazwyczaj się pojawia, kiedy jestem by wyjąć coś z szafki. Hmm, zabawne.
Opuściłam budynek, próbowałam wyjść z terenu szkoły, ale martwiło mnie uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się dookoła aż mój wzrok padł na pustą część parkingu.
Ktoś w czarnych jeansach, czarnej koszulce i czarnymi okularami stał przy Range Rover’ze , znałam tego faceta. Czy to jest Harry? Nie mógłby być. Co on tu robi? Próbowałam iść szybko, ale ktoś złapał moje ramię zatrzymując mnie. Proszę nie bądź Harry’m. Proszę nie bądź Harry’m. Proszę nie bądź Harry’m.
Odwróciłam się i w tej chwili poważnie miałam nadzieję, że to był Harry, ponieważ facet trzymający mnie od pójścia do domu był Chase’m. O cholera.
- Tak?- spojrzałam na niego.
- Długo się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się złośliwie.
Zachowałam ciszę i spojrzałam w dół na ziemię.
- Hey, nie bądź nieśmiała.- diabolicznie zachichotał.
Chase położył swój wskazujący palec na mój podbródek i podniósł moją głowę. Więc stałam przed nim, ale to nie było najgorsze, najgorsze było to, że moja twarz była niebezpiecznie blisko jego. Spojrzałam w prawo na gapiącego się Harry’ego.
- Na kogo patrzysz?
- Na nikogo.- wyjąkałam.
Chase puścił mój podbródek i spojrzał w prawo, obserwując oczami i jego wzrok spoczął na Harry’m. Harry także patrzył na niego. O cholera.
- Oh spójrz, twój chłopak.- Chase zachichotał.
- On nie jest moim chłopakiem.- przewróciłam oczami.
- Naprawdę? Więc nie przejmie się, gdy zrobię to.
Zanim mogłam uciec, jego ramię powędrowało na moje plecy i pochylił głowę na moją szyję.
- Chase, odwal się. W tej chwili. Ludzie patrzą.
- Pozwól im. Mam to w dupie.
- Co do cholery jest z tobą nie tak?
Chase mnie zignorował i poczułam jego ciepły język na mojej szyi. Moja twarz ukazywała obrzydzenie i próbowałam odepchnąć Chase’a, ale on ani drgnął.
- Wiem, że to uwielbiasz.- ew.
- Nie. Odpierdol się Chase.
- Umierałem, żeby to zrobić od 9 klasy. Pamiętasz Vi?
- Ch-
- Odwal się od niej!
Poczułam, że Chase był odepchnięty ode mnie, spojrzałam na Harry’ego, który był na Chase’ie i bił go.
- Harry, zejdź z niego!- wrzasnęłam.
Teraz było wielu ludzi otaczających tę dwójkę.
Podeszłam za Harry’ego i próbowałam zmusić go, żeby zszedł z Chase’a. Pociągnęłam za jego ramię, ale to nie działało.
- Nigdy tego nie rób. Nigdy więcej.- powiedział między okładaniem go pięściami.
Harry miał uderzyć go jeszcze raz, ale Chase złapał obie jego ręce i wstał. Chase wtedy puścił Harry’ego ręce i po chwili, Harry dołączył do Chase’a stojąc.
- Stop!- stanęłam pomiędzy nimi.
- Harry po prostu odpuść.- chwyciłam jego rękę i pociągnęłam w stronę samochodu.
- Nie ma prawa ci tego robić.
- Wiem.
- Wszystko okay?- spytałam Harry’ego.
- Yeah, jest w porządku. Powinnaś się martwić o Chase’a, nie o mnie.-prychnął.
Przewróciłam oczami.
- Tak właściwie to co tu robisz?
- Przyjechałem cię odebrać.
- Odebrać mnie? Dlaczego?-uniosłam brwi.
- Chcę cię gdzieś zabrać.
- Uhm, czemu?
- Za dużo mówisz, po prostu wejdź do samochodu.
- Co, jeśli nie chcę.
- Wtedy cię zmuszę.
Harry wepchnął mnie do środka i zapiął pas.
- Tu.- przewrócił zabawnie oczami i zamknął drzwi z mojej strony. Siedziałam dopóki on wszedł do samochodu i zapiął się.
- Okay, zabieram cię na lunch.
- Ale już miałam lunch.
- Zjesz go jeszcze raz. Potrzebujesz jeść więcej i tak.- zachichotał.
Wywróciłam oczami i oparłam się.
- Hey dlaczego nikt cię nie rozpoznał?
- Co masz na myśli?
- Bo, napadłeś na bank i jesteś zasadniczo złym facetem. Czemu nikt cię nie rozpoznał?
Jego uścisk na kierownicy się zacieśnił, ale poluzował w następnej sekundzie. Czy ja właśnie go zezłościłam? Oops.
- Dlatego, ponieważ używam masek.- powiedział to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Racja.
- I gliny nie wiedzą jak wyglądam, więc yeah.- dodał nieswojo.
- Rozumiem.
Po 3 minutach jazdy wokół dojechaliśmy do japońskiej restauracji.
- Mam nadzieję, że lubisz japońskie jedzenie.
Przytaknęłam i wyszłam z auta, tak jak Harry. Weszliśmy oboje wejściem i czekaliśmy na kelnera, aby wskazał nam miejsce.
- Stolik dla dwojga.- powiedział Harry.
- Tędy, proszę pana.
--
- Naprawdę? To jest  porąbane!- zaśmiałam się.
Harry i ja skończyliśmy nasze posiłki i zasadniczo spędziliśmy 30 minut rozmawiając. Właściwie dobrze się bawię, Harry nie jest tak okropną osobą do towarzystwa, na bok poszło bycie kryminalistą, jest naprawdę bystrą i dobrą osobą do towarzystwa.
- Wiem, prawda?- zaśmiał się też.
- Myślę, że powinniśmy już iść.- uśmiechnęłam się.
- Yeah, okay.
Harry i ja wstaliśmy z naszych krzeseł i wyszliśmy z restauracji.
- Gdzie chcesz iść?
- Dom.
- Naprawdę? Ale jest dopiero 17, jest za wcześnie.
- Dobra, gdzie chcesz iść?
- Myślałem o obejrzeniu filmu, yeah?
- Nie, nie czuję się, aby pójść do kina albo galerii.
- Więc?
Teraz szliśmy po parkingu, ale nie mogło pomóc zauważenie trzech przerażająco wyglądających mężczyzn patrzących na nas. Moje serce waliło w klatce piersiowej, gdy oni zaczęli iść w naszą stronę.
- Halo? Ziemia do Violet.- Harry zachichotał.
- Harry, spójrz w lewo.
- Cholera.- Harry wyszeptał.
- Biegnij!- krzyknął/wyszeptał.
Harry chwycił moją rękę i oboje zaczęliśmy biec w stronę samochodu. Dobiegłam do miejsca pasażera, podczas gdy Harry podbiegł do miejsca kierowcy.
- Harry! Pospiesz się z kluczykami!- wrzasnęłam.
Szarpał się z kluczykami, ale samochód nie chciał się otworzyć.
- Har-
Mężczyzna zakrył ręką moje usta, co odcięło mnie od krzyczenia po Harry’ego.

Harry spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, spojrzałam za Harry’ego, żeby zobaczyć dwóch biegnących facetów mierzących bronią w kierunku Harry’ego.

                                                                       ***
niestety Chase znowu się pojawił . że też nie miał dość po ostatnim razie, kiedy Harry go pobił . eghh. biedna Violet. jak myślicie, co się stanie ?

czwartek, 20 lutego 2014

rozdział 11

- Harry? Co ty tu robisz?
- Co on tu robi?- Harry skierował swój wzrok na Nick’a.
- Nie wiedziałem, że masz chłopaka.- wyszeptał Nick.
- On nie jest moim chłopakiem.- rzuciłam.
- Spójrz, Harry co ty tu robisz?
- Najpierw odpowiedz na moje pytanie. Co ten facet tu robi?- wskazał na Nick’a z obrzydzeniem.
- To przyjaciel, robimy razem projekt. Teraz ty odpowiedz na moje.
- Po prostu chciałem cię zobaczyć.- podrapał tył swojej głowy.
- Zobaczyć mnie? Co do cholery masz przez to na myśli? Nie odezwałeś się ani nie napisałeś ani nic po tamtej nocy.- prawie krzyknęłam.
- Spójrz, przepraszam. Miałem niedokończone sprawy do zrobienia.
- Wymówka. Wynoś się, Harry.
- Nie.
- To mój dom! Wynoś się!- krzyknęłam.
- Uspokój się.
- Nie, po prostu wypierdalaj z mojego domu.- starałam się powiedzieć to spokojniej.
- Hey, co tu się dzieje?- powiedział nagle Nick.
- Trzymaj buzię zamkniętą.- wskazał na Nick’a.
- Nie mów mi co robić.- Nick nagle wstał.
- Nick, stop. Dzięki za przyjście, uh , dokończę sama prezentację. Albo możemy dokończyć ją przez Skype albo cos.
- Umm, okay.- wypchnęłam Nick’a z mojego pokoju i spojrzałam z powrotem na Harry’ego.
- Co jest z tobą nie tak?
- Wszystko.- wyszeptał.
Byłam cicho i patrzyłam na niego.
- Spójrz, co ty tu robisz?
- Powiedziałem ci, po prostu chciałem cię zobaczyć.
- Dlaczego? Jestem tylko zwykłą dziewczyną, którą poznałeś przez przypadek okay? Po prostu się wynoś Harry.
- Nie.
- Dlaczego nie?
Harry popchnął mnie na ścianę i oparł ręce po obu stronach mojej głowy.
- Patrz, ten pocałunek to był wypadek-
- Wypadek? Ten pocałunek nie znaczył nic dla ciebie?- spytał niedowierzając.
- Um-
- To nic dla ciebie nie znaczyło?- spytał ponownie, tym razem bardziej zły.
Spojrzałam na dół i potrząsnęłam głową na Nie.
- Violet, spójrz mi prosto w oczy i powiedz mi. Powiedz mi, że to nie znaczyło absolutnie nic.
Siedziałam cicho znowu.
- Violet.
Harry położył wskazujący palec na moim podbródku i podniósł moją głowę do góry.
- Powiedz mi. Spójrz mi prosto w oczy i powiedz mi, że pocałunek nic nie znaczył.
- Pocałunek.- zatrzymałam się.
- Pocałunek znaczył.- znowu się zatrzymałam.
- Pocałunek nic nie znaczył.- spojrzałam wprost w jego oczy.
Przytaknął i wyprostował się. Wyszeptał coś, czego nie mogłam złapać i otworzył okno. Spojrzał na mnie i bez żadnego słowa wyskoczył przez okno. Czy on właśnie skoczył z okna? Westchnęłam i podbiegłam do okna, jedyne co zobaczyłam to ciemna figura Harry’ego biegnąca po drugiej stronie ulicy.
Pokręciłam głową i spojrzałam na czas, 20. Wciąż jest wcześnie, więc posprzątałam wszystko i położyłam się do łóżka.

Czy ten pocałunek naprawdę nic dla mnie nie znaczył? Kiedy go pocałowałam, czułam fajerwerki eksplodujące w moim brzuchu i myślach, ale nie mam innych uczuć do Harry’ego. Jak to działa? Cóż, nie wiem. Ludzie mówią, że gdy widzisz kogoś kogo lubisz, masz motylki w brzuchu, ale ja nic takiego nie czuję w pobliżu Harry’ego. Więc yeah, nie darzę żadnymi uczuciami Harry’ego i koniec. Plus on jest kryminalistą; napadł na bank na Boga. Jak mogłabym polubić takiego mężczyznę? Jest totalnym przeciwieństwem mnie. Mam nadzieję, że szybko zniknie z mojego życia. Lub nie.

                                                               ***
egh, smutny trochę ten rozdział . kto spodziewał się takiego zakończenia ? jak widać dla Harry'ego ten pocałunek coś znaczył .. następny rozdział pojawi się w sobotę (:

wtorek, 18 lutego 2014

rozdział 10

- Więc, skoro ukradłem twój pierwszy pocałunek chciałbym przeprosić, że nie był wyjątkowy.- przygryzł wargę, spojrzał na chwilę na moje usta i po chwili znów w moje oczy.- Ale ten będzie wyjątkowy.
Zanim mogłam zaprotestować przyłożył swoje usta do moich i pocałował mnie z pasją. Byłam zaskoczona, żeby cokolwiek zrobić, ale zamknęłam swoje oczy i poruszałam ustami razem z nim, nie było to jak te wszystkie obściskiwania. To było z tych niewinnych, zero języka albo czegokolwiek, tylko usta do ust. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą ułożył na plecach, kiedy moje dłonie ułożyłam za jego głową bawiąc się jego loczkami.
---
Minęło około 5 dni od tej nocy, od nocy kiedy Harry mnie pocałował. Tak wiem, to pewnie tylko 4 dni od kiedy go poznałam. Wiem, że to złe, że oddałam pocałunek, tak, wiem, że to złe, że cieszyłam się z tego. Ale to był tylko niewinny pocałunek, prawda? Harry nie pokazał się, ani nawet nie napisał czy zadzwonił od tamtej nocy. Szczerze, nawet nie wiem dlaczego się przejmuję i martwię. Zrobiłam coś źle?
Westchnęłam i wstałam z łóżka, żeby się przygotować do szkoły, tak daleko, szkoła jest zawsze taka sama, te same nudne tematy, ci sami nudni nauczyciele i ten sam Chase, ale dla odmiany, Chase nie dokucza mi tak bardzo, pewnie przez Harry’ego. Nick również jest trochę bliżej mnie, to dobrze, prawda? Najwidoczniej. Historie mam z Nick’iem i pan Patrick ustawił nas w jednej grupie, powiedział, że musimy zrobić prezentację o wojnie czy o czymś.
Gdy wzięłam prysznic, umyłam zęby, rozczesałam włosy i ubrałam się, wreszcie zeszłam na dół, kompletnie ignorując moich rodziców , jak zwykle, wyszłam prosto do szkoły. Nie jestem głodna, więc odpuszczę sobie śniadanie.
Gdy weszłam do szkoły, ruszyłam do mojej szafki i zobaczyłam Nick’a stojącego naprzeciwko niej żującego gumę.
- Hej, dzień dobry Vi.- uśmiechnął się.
- Dobry.- również się uśmiechnęłam.
- Więc, co masz pierwsze?
- Uh.- otworzyłam szafkę i wyjęłam plan.- Angielski.
- Oh, ja mam wf.- uśmiechnął się.
- Rozumiem.- spojrzałam z powrotem do szafki i wyjęłam książki do przedmiotu.
- Uh, zastanawiałem się- spojrzałam na niego i kiwnęłam głową, pokazując, żeby kontynuował.- Zastanawiałem się czy chciałabyś zrobić projekt z historii jutro po szkole?
- tak, pewnie.
- Fajnie, może o 17?
- Um, yeah, okay. Gdzie chcesz pracować nad tym?
- Może w twoim domu, yeah?
- Yeah, okay. Cóż, muszę iść na angielski. Pa.- pomachałam do niego.
- Yeah, pa.- uśmiechnął się i też mi pomachał.
Poszłam do klasy od angielskiego i weszłam do środka, nauczycielki jeszcze nie było, więc poszłam na tył klasy, położyłam książki na stolik i usiadłam.
- Okay klaso. Pamiętacie komunikat prasowy, który dałam wam tydzień temu?
Kilka osób odpowiedział „yeah” , inni odpowiedzieli kiwnięciem głową.
- Więc, niespodzianka, niespodzianka, będziecie dziś robić quiz na jego podstawie.- pan Alex zachichotała.
Rozdał każdemu quiz i zaczęłam go rozwiązywać. Po 5 minutach byłam już przy przedostatnim pytaniu. Wkręciłam się w ten quiz, plus, był bardzo łatwy.
- Violet.- ktoś wyszeptał z tyłu. Chase. Wiem, że to on. Zwalczyłam chęć odwrócenia się i rozmawiania z tym diabłem.
- Violet!- szepnął odrobinę głośniej, ale nie na tyle głośno, aby nauczyciel albo uczniowie usłyszeli. Chase jęknął i rzucił zgniecionym kawałkiem papieru we mnie.
- Panie Maddox! Dość! Jeszcze raz przyłapię cię na zaczepianiu panny Parker, a wpiszę ci zero w tym quizie.
Chase jęknął znowu zanim quiz nareszcie dobiegł końca.
---
Kiedy skończyła się szkoła był czas pójścia do domu, szłam szybko, z nadzieją, że nie spotkam Chase, albo nawet go zobaczę. Gdy dotarłam do domu wyciągnęłam pracę domową i ułożyłam ją na biurku.
Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, ponieważ lubię mieć czysto i schludnie. Poszłam prosto do łazienki i wzięłam szybko prysznic. Kiedy skończyłam, podłączyłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Rozczesałam je porządnie i wyszłam z łazienki. Pospiesznie usiadłam przy stoliku i zrobiłam lekcje tak szybko, jak tylko to możliwe. Powód, dla którego tak się spieszę z wszystkim jest taki, że jestem głodna i nie mogę się doczekać aż zamówię coś do jedzenia. Zapomniałam zjeść lunch w szkole, ponieważ musiałam zrobić zadanie z przedmiotu, o którym zapomniałam.
- Koniec.- wypuściłam powietrze.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Pizza Hut. Zamówiłam średnią pizzę i napój. Podczas czekania, otworzyłam laptopa i weszłam na YouTube; oglądałam filmiki przez dobre 30 minut, dopóki nie usłyszałam dzwonek do drzwi. Potruchtałam do drzwi i je otworzyłam, miałam nadzieję, że to facet z pizzą, ale nie, to nie była pizza. To była moja mama.
Jęknęła i mnie wyminęła, wywróciłam oczami i chciałam iść na górę, ale usłyszałam następny dzwonek. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez dziurkę, dzięki Bogu to była pizza. Otworzyłam drzwi, dałam mężczyźnie pieniądze i podziękowałam. Kiedy skończyłam jeść umyłam zęby i poszłam prosto do łóżka, pozwoliłam, aby sen mną zawładnął.
---
Piątek, po szkole
- Więc, przychodzisz o 17, tak?
- Tak.
- Okay, więc do zobaczenia.- uśmiechnęłam się i pomachałam mu.
Była 15 i zostały 2 godziny zanim przyjdzie Nick. W drodze do domu, weszłam do kafejki po lody czekoladowe, ponieważ jestem spragniona i poważnie pożądam czegoś słodkiego i czekoladowego.
Kiedy dotarłam do domu moja matka czekała w jadalni z kubkiem z czymś w środku.
- Violet, chodź tutaj.
Podniosłam brew i podeszłam do niej.
- Usiądź.
Usiadłam i spojrzałam na nią.
- Twój tata i ja będziemy poza miastem kilka dni. Nie jest to podróż biznesowa ani nic ważnego, po prostu jesteśmy znudzeni wszystkim i potrzebujemy przerwy od ciebie. Więc, do zobaczenia za kilka dni.- uśmiechnęła się.
- Okay, cokolwiek.- wstałam i poszłam na górę.
- Oh i Violet! Zostawiłam trochę pieniędzy w twoim pokoju. Nie strać ich wszystkich!- krzyknęła.
Nie odpowiedziałam, bo byłam wściekła na nią, to znaczy „ potrzebujemy przerwy od ciebie”? Poważnie? Ledwo co z nimi rozmawiam czy ich widzę. Jęknęłam i wzięłam prysznic. Założyłam szorty i sweter.
---
- Idę!- krzyknęłam, kiedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nick’a w czarnych jeansach i białej koszulce.
- Hej.
- Hej.
Otworzyłam szerzej drzwi, więc mógł wejść. Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego rękę ciągnąc na górę.
- Wow, jesteś serio inna kiedy jesteś w szkole i kiedy jesteś w domu.- pokręcił głową i zachichotał.
- To źle?- wydęłam wargę.
- Nie, nie jest. Sądzę, że to słodkie.- puścił mi oczko.
Zarumieniłam się i wzięłam mojego laptopa.
- Znalazłem kilka informacji, myślę, że wysłałem ci je. Sprawdź maila.
Przytaknęłam i sprawdziłam Yahoo mail, odświeżyłam stronę i zobaczyłam maila od Nick’a. Otworzyłam go i znalazłam wszystkie potrzebne informacje.
- Wow, czuję się winna. Ja nie mam żadnych informacji.
- Niee, jest w porządku.- zachichotał.
- Hey-
Zanim mogłam dokończyć to, co chciałam powiedzieć, usłyszałam otwieranie okna. Nick i ja skierowaliśmy nasze głowy w stronę okna. I to co zobaczyłam zszokowało mnie.

Harry. Wściekły Harry.

                                                               ***
spodziewaliście się , że Harry się pojawi ? i jak myślicie , co on może chcieć od Violet ?
następny rozdział postaram się dość szybko przetłumaczyć i dodać za jakieś 2-3 dni .xx

piątek, 14 lutego 2014

rozdział 9

Soboty. Czyż nie kochacie sobót; zrelaksuję się i będę robić to, na co mam ochotę, cóż, jeśli rodzice nie będą mnie dzisiaj dręczyć. Wyszłam z toalety, już po prysznicu i kocham mój strój na dzisiaj; szorty i sweter. Obudziłam się o 12, po tym jak rozczesałam włosy poszłam na dół ugotować sobie pyszny posiłek.
Chwyciłam składniki i przybory z szafki i przystąpiłam do robienia moich klusek. Kiedy skończyłam usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przełączyłam na AXN i zaczęłam jeść moje pyszne kluski.
------
Kiedy skończyłam miseczkę z kluskami poszłam do kuchni i włożyłam miskę, widelec i łyżkę do zlewu. Kiedy wracałam do salonu, żeby wyłączyć telewizor, zobaczyłam mojego tatę palącego na kanapie; spanikowałam i szybko, ale powoli poszłam na górę do mojego pokoju.
Wzięłam laptopa i położyłam go na łóżku, bezmyślnie przewijałam Tumblr’a. Od dnia, kiedy Harry i ja wpadliśmy na siebie, moje życie się zmieniło, lub w innych słowach moje życie się całkowicie odwróciło, to znaczy, dlaczego nudna, zwykła dziewczyna jak ja miałaby wpaść na kryminalistę, takie spotkanie nie trafia się ludziom codziennie. Prawda?
Gdy spojrzałam na zegarek, pokazywał, że jest już 15:39, westchnęłam i zamknęłam laptopa. Położyłam się i zamknęłam oczy biorąc głębokie wdechy. Otworzyłam ponownie oczy i podeszłam do stereo i wcisnęłam w niego iPhone’a. Kliknęłam na Carry You- Union J i rozkręciłam głośność na całość. Ruszyłam do łóżka wskakując do niego śpiewając przy tym piosenkę.
Gdy piosenka się skończyła usłyszałam ciężkie kroki na zewnątrz drzwi i po chwili gwałtowanie się otworzyły; mój tata.
- Co do cholery?! Wołam cię więcej niż 5 min i nie zeszłaś na dół, a zamiast tego leżysz w łóżku i śpisz?!- krzyknął na mnie.
- Przepraszam, nie słyszałam cię.- spojrzałam na tatę.
- Kłamstwo!- wydarł się, podszedł do stereo i wyciągnął mojego iPhone’a i po tym, mój iPhone został rzucony we mnie, na szczęście schyliłam się i telefon upadł na łóżko. Dzięki Bogu.
- Jesteś do niczego suko!- mój ojciec krzyknął na mnie, wziął duży krok i uderzył prosto w policzek. Dlaczego to zawsze musi być policzek, cały czas się goi przez Chase’a! Przez to moje łzy już wypłynęły, ale mój „tatuś”, nadal mnie poniewierał. Tak bardzo go nienawidzę.
Kiedy skończył, leżałam skulona na podłodze, nie pobił mnie tak bardzo jak Chase wczoraj, tylko kilka mocnych uderzeń w policzek i kilka kopnięć w brzuch, ale to nic w porównaniu do prześladowań Chase’a. Wytarłam łzy rękawem i próbowałam wstać, ale mi się nie udało za pierwszym razem, za drugim i za trzecim, ale za czwartym razem udało mi się wstać trzymając się ściany. Zdecydowałam przebrać się w jeansy i inny sweter, ponieważ potrzebuję czasu poza domem, zwariuję tu niedługo.
Kiedy się przebrałam, nie kłopotałam się spojrzeć w lustro, bo i tak pewnie wyglądałam jak gówno i nie obchodziło mnie to. Próbowałam szybko zejść po schodach na dół, ale z każdym krokiem jaki wzięłam , czułam silne ukłucie w brzuchu. Gdy zeszłam na ostatni schodek mój tata siedział na kanapie pijąc piwo, złapaliśmy kontakt wzrokowy, moje oczy się rozszerzyły i wybiegłam z domu. Była już punktualnie 17, po prostu pójdę zjeść wcześniej obiad gdzieś blisko Camelot Street. Chodziłam wokół Camelot Street, z nadzieją znalezienia czegoś przyzwoitego do jedzenia. Po 20 minutach chodzenia wokoło wreszcie znalazłam przyzwoitą restaurację przy rogu. Weszłam do środka i czekałam na kelnera, żeby wskazał mi stolik.
- Dzień dobry.
- Hey, stolik dla jednej osoby?
- Tędy, proszę pani.
Szłam za nim, poprowadził mnie do mojego stolika. Gdy dotarliśmy do stolika, usiadłam i otworzyłam menu, dziwne, już pierwszy posiłek z listy przykuł moją uwagę: stek. Kocham steki. Zawołałam kelnera i zamówiłam średnio usmażonego steka i szklankę wody. Przytaknął i odszedł przygotować mój pyszny posiłek. Podczas czekania, wyjęłam mój telefon z kieszeni i zaczęłam przewijać timeline na Twitterze, przestałam przewijać, gdy pojawiło się powiadomienie. Było od Harry’ego, o Boże, prawie o nim zapomniałam.
Cześć skarbie. xH.”
Przewróciłam oczami i zamknęłam wiadomość. Czekałam kolejne 10 minut aż wreszcie dotarło moje jedzenie, kiedy kelner postawił posiłek na stole, zaczęłam go jeść.
----
Po zjedzeniu i zapłaceniu rachunku, wyszłam na zewnątrz restauracji, myśląc gdzie iść. Jest 18:34 i nie chcę iść do domu. Westchnęłam i rozejrzałam się wokoło, nagle pojawił się hałas syren policyjnych; rozejrzałam się ponownie i zobaczyłam mężczyznę uciekającego podczas, gdy wolne policyjne samochody były za nim. Mężczyzna odwrócił się i rzucił czymś w samochód, obiekt wydał z siebie głośny dźwięk , a opony auta były spłaszczone.
Mogłam usłyszeć chichot i bieg mężczyzny. Zaczęłam panikować i zastanawiać się czy uciekać czy wrócić z powrotem do restauracji, po prostu wejdę do środka. W sekundzie, kiedy mój palec dotknął klamki, ktoś pociągnął mnie od tyłu i wylądowałam na jego twardym torsie. Mogłam powiedzieć, że to mężczyzna, bo nie miał gór na klatce piersiowej. Spanikowałam i przygotowałam się do krzyku, kiedy spojrzałam w górę i ujrzałam dyszącego Harry’ego. Zaraz Harry? Co do cholery?
- Nie ma czasu na tłumaczenia. Chodź ze mną.- powiedział.
Zanim mogłam zaprotestować pociągnął mnie i zaczęłam biec z nim. Odwróciłam się i zobaczyłam kilku policjantów biegnących za nami, albo tylko za nim. Odwróciłam się przed siebie, Harry skręcił w prawo i skończyliśmy w alejce. Niebo już było ciemne, więc wątpiłam, żeby ktoś nas zobaczył. Harry pociągnął mnie do tej strony śmietnika, gdzie nikt nas nie zobaczy, byłam uwięziona między Harry’m a ścianą, więc oczywiście nie mogłam uciec.
- Harry! Co do cholery? Dlaczego jesteś ścigany przez policję?- krzyknęłam/wyszeptałam.
Harry mnie uciszył i wyjrzał znad śmietnika, rozszerzył oczy i schylił z powrotem głowę w dół.
- Co się d- -zanim mogłam dokończyć zdanie Harry wpił się ustami w moje, a ja tak stałam.
- Dzieciaki.- ktoś zadrwił za nami i skierował latarkę na nas.
Mężczyzna odszedł, wyszedł z alei, mogłam wyraźnie usłyszeć jego rozmowę z innym facetem.
- Znalazłeś tam złodzieja?- zaraz, złodzieja? Oni rozmawiają o Harry’m?
- Nie, tylko chłopaka z dziewczyną całujących się za śmietnikiem.
- Dzieciaki.- zadrwił inny mężczyzna.
Harry oderwał się od moich ust i nie mogłam zarejestrować nic co się teraz dzieje.
- Dlaczego nie oddałaś pocałunku?- wydął wargi.
Zmarszczyłam brwi, czułam się taka zła na niego.
- Co do cholery, Harry? I co oni mieli na myśli przez „złodzieja”?
- Więc, uh, nie ma innego wyjścia na tłumaczenie, ale obrobiłem bank, yeah.- Harry zająknął się i ewentualnie powiedział to mimochodem.
- Co? Napadłeś na bank? Zwariowałeś?
- Nie.- wskazał na torbę obok niego.
- Tam są pieniądze?
Przytaknął i spojrzał na mnie.
- Oh i przy okazji, nie było potrzeby, żebyś mnie pocałował!- krzyknęłam/wyszeptałam.
- Co? Uratowałem ci życie.- przewrócił oczami.
Odepchnęłam Harry’ego i zaczęłam iść do wyjścia z alejki.
- Yeah, ale nie musiałeś mnie całować!- krzyknęłam na niego.
- Dlaczego robisz z tego taki wielki problem? To nie tak, że ukradłem twój pierwszy pocałunek czy cokolwiek.- szedł obok mnie i wywrócił oczami.
Spojrzałam na niego, a później na ziemię.
- Zaraz, to był twój pierwszy pocałunek?
Powoli przytaknęłam i spojrzałam na niego.
- Żartujesz?
Pokręciłam głową na nie i kontynuowałam wpatrywanie się w ziemię. Zatrzymał się i popchnął mnie na ścianę.

- Więc,-

                                                                         ***
Happy Valentines Dayyy ! no patrzcie, spodziewaliście się , że Harry pocałuje Violet ? 
mam nadzieję, że bardzo miło Wam mija dzisiejszy dzień <3