sobota, 22 lutego 2014

rozdział 12

Sobota i niedziela minęły jakby były zamazane. Nie robiłam za dużo, wszystko co robiłam to bycie w łóżku i siedzenie na Internecie, kiedy moi rodzice byli poza miastem, naprawdę nie obchodziło mnie co się dzieje wokół domu. Harry nie napisał ani nawet nie pakował się do mojego okna przez weekend, co jest dobre. Prawda?
- Okay klaso, mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowanie lunchem jakiś czas temu, ponieważ chcę, żeby wasze mózgi popracowały nad tym quizem matematycznym.- stwierdził pan Rafael.
Rozdał quizy dla każdego z nas i zaczęłam robić mój. Nigdy nie byłam dobra w matematyce, ale kochałam ją. Wiem, że tó dziwne.
Po 30 minutach quizu, odłożyłam mój długopis i czekałam aż pan Rafael zbierze prace. Kiedy zebrał wszystkie pożegnał nas i wyszłam z klasy do mojej szafki. Wpisałam szyfr i włożyłam do niej książki od matematyki i wyjęłam geografię i strój do wf’u. zamknęłam szafkę i ruszyłam na 4 piętro do klasy geograficznej.
--
- Okay klaso, pamiętajcie o przerwie semestralnej. To jutro, więc dziś jest ostatni dzień szkoły , yeah? Bawcie się dobrze i postarajcie się nie tęsknić za bardzo za szkołą.- mój trener puścił oczko i wyszedł z Sali gimnastycznej. Jest fajnym nauczycielem, uwielbiam go. Wstałam z podłogi i weszłam do szatni, aby przebrać z powrotem w moje jeansy i koszulę.
Kiedy byłam gotowa wyszłam i ruszyłam do mojej szafki, aby włożyć wszystkie książki, ponieważ żaden nauczyciel nie zadał pracy domowej. Nie było potrzeby przynosić książek do domu. Właściwie jestem szczęśliwa, to znaczy zero szkoły przez dwa tygodnie i zero zadań domowych i projektów przez dwa tygodnie. Zamknęłam szafkę i poszłam do wyjścia ze szkoły. Szkoła nie była dzisiaj taka zła, nie spotkałam Chase’a i żaden z moich nauczycieli nie był irytujący dzisiaj. Ale nie widziałam Nick’a przez cały dzień, zazwyczaj się pojawia, kiedy jestem by wyjąć coś z szafki. Hmm, zabawne.
Opuściłam budynek, próbowałam wyjść z terenu szkoły, ale martwiło mnie uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się dookoła aż mój wzrok padł na pustą część parkingu.
Ktoś w czarnych jeansach, czarnej koszulce i czarnymi okularami stał przy Range Rover’ze , znałam tego faceta. Czy to jest Harry? Nie mógłby być. Co on tu robi? Próbowałam iść szybko, ale ktoś złapał moje ramię zatrzymując mnie. Proszę nie bądź Harry’m. Proszę nie bądź Harry’m. Proszę nie bądź Harry’m.
Odwróciłam się i w tej chwili poważnie miałam nadzieję, że to był Harry, ponieważ facet trzymający mnie od pójścia do domu był Chase’m. O cholera.
- Tak?- spojrzałam na niego.
- Długo się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się złośliwie.
Zachowałam ciszę i spojrzałam w dół na ziemię.
- Hey, nie bądź nieśmiała.- diabolicznie zachichotał.
Chase położył swój wskazujący palec na mój podbródek i podniósł moją głowę. Więc stałam przed nim, ale to nie było najgorsze, najgorsze było to, że moja twarz była niebezpiecznie blisko jego. Spojrzałam w prawo na gapiącego się Harry’ego.
- Na kogo patrzysz?
- Na nikogo.- wyjąkałam.
Chase puścił mój podbródek i spojrzał w prawo, obserwując oczami i jego wzrok spoczął na Harry’m. Harry także patrzył na niego. O cholera.
- Oh spójrz, twój chłopak.- Chase zachichotał.
- On nie jest moim chłopakiem.- przewróciłam oczami.
- Naprawdę? Więc nie przejmie się, gdy zrobię to.
Zanim mogłam uciec, jego ramię powędrowało na moje plecy i pochylił głowę na moją szyję.
- Chase, odwal się. W tej chwili. Ludzie patrzą.
- Pozwól im. Mam to w dupie.
- Co do cholery jest z tobą nie tak?
Chase mnie zignorował i poczułam jego ciepły język na mojej szyi. Moja twarz ukazywała obrzydzenie i próbowałam odepchnąć Chase’a, ale on ani drgnął.
- Wiem, że to uwielbiasz.- ew.
- Nie. Odpierdol się Chase.
- Umierałem, żeby to zrobić od 9 klasy. Pamiętasz Vi?
- Ch-
- Odwal się od niej!
Poczułam, że Chase był odepchnięty ode mnie, spojrzałam na Harry’ego, który był na Chase’ie i bił go.
- Harry, zejdź z niego!- wrzasnęłam.
Teraz było wielu ludzi otaczających tę dwójkę.
Podeszłam za Harry’ego i próbowałam zmusić go, żeby zszedł z Chase’a. Pociągnęłam za jego ramię, ale to nie działało.
- Nigdy tego nie rób. Nigdy więcej.- powiedział między okładaniem go pięściami.
Harry miał uderzyć go jeszcze raz, ale Chase złapał obie jego ręce i wstał. Chase wtedy puścił Harry’ego ręce i po chwili, Harry dołączył do Chase’a stojąc.
- Stop!- stanęłam pomiędzy nimi.
- Harry po prostu odpuść.- chwyciłam jego rękę i pociągnęłam w stronę samochodu.
- Nie ma prawa ci tego robić.
- Wiem.
- Wszystko okay?- spytałam Harry’ego.
- Yeah, jest w porządku. Powinnaś się martwić o Chase’a, nie o mnie.-prychnął.
Przewróciłam oczami.
- Tak właściwie to co tu robisz?
- Przyjechałem cię odebrać.
- Odebrać mnie? Dlaczego?-uniosłam brwi.
- Chcę cię gdzieś zabrać.
- Uhm, czemu?
- Za dużo mówisz, po prostu wejdź do samochodu.
- Co, jeśli nie chcę.
- Wtedy cię zmuszę.
Harry wepchnął mnie do środka i zapiął pas.
- Tu.- przewrócił zabawnie oczami i zamknął drzwi z mojej strony. Siedziałam dopóki on wszedł do samochodu i zapiął się.
- Okay, zabieram cię na lunch.
- Ale już miałam lunch.
- Zjesz go jeszcze raz. Potrzebujesz jeść więcej i tak.- zachichotał.
Wywróciłam oczami i oparłam się.
- Hey dlaczego nikt cię nie rozpoznał?
- Co masz na myśli?
- Bo, napadłeś na bank i jesteś zasadniczo złym facetem. Czemu nikt cię nie rozpoznał?
Jego uścisk na kierownicy się zacieśnił, ale poluzował w następnej sekundzie. Czy ja właśnie go zezłościłam? Oops.
- Dlatego, ponieważ używam masek.- powiedział to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Racja.
- I gliny nie wiedzą jak wyglądam, więc yeah.- dodał nieswojo.
- Rozumiem.
Po 3 minutach jazdy wokół dojechaliśmy do japońskiej restauracji.
- Mam nadzieję, że lubisz japońskie jedzenie.
Przytaknęłam i wyszłam z auta, tak jak Harry. Weszliśmy oboje wejściem i czekaliśmy na kelnera, aby wskazał nam miejsce.
- Stolik dla dwojga.- powiedział Harry.
- Tędy, proszę pana.
--
- Naprawdę? To jest  porąbane!- zaśmiałam się.
Harry i ja skończyliśmy nasze posiłki i zasadniczo spędziliśmy 30 minut rozmawiając. Właściwie dobrze się bawię, Harry nie jest tak okropną osobą do towarzystwa, na bok poszło bycie kryminalistą, jest naprawdę bystrą i dobrą osobą do towarzystwa.
- Wiem, prawda?- zaśmiał się też.
- Myślę, że powinniśmy już iść.- uśmiechnęłam się.
- Yeah, okay.
Harry i ja wstaliśmy z naszych krzeseł i wyszliśmy z restauracji.
- Gdzie chcesz iść?
- Dom.
- Naprawdę? Ale jest dopiero 17, jest za wcześnie.
- Dobra, gdzie chcesz iść?
- Myślałem o obejrzeniu filmu, yeah?
- Nie, nie czuję się, aby pójść do kina albo galerii.
- Więc?
Teraz szliśmy po parkingu, ale nie mogło pomóc zauważenie trzech przerażająco wyglądających mężczyzn patrzących na nas. Moje serce waliło w klatce piersiowej, gdy oni zaczęli iść w naszą stronę.
- Halo? Ziemia do Violet.- Harry zachichotał.
- Harry, spójrz w lewo.
- Cholera.- Harry wyszeptał.
- Biegnij!- krzyknął/wyszeptał.
Harry chwycił moją rękę i oboje zaczęliśmy biec w stronę samochodu. Dobiegłam do miejsca pasażera, podczas gdy Harry podbiegł do miejsca kierowcy.
- Harry! Pospiesz się z kluczykami!- wrzasnęłam.
Szarpał się z kluczykami, ale samochód nie chciał się otworzyć.
- Har-
Mężczyzna zakrył ręką moje usta, co odcięło mnie od krzyczenia po Harry’ego.

Harry spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, spojrzałam za Harry’ego, żeby zobaczyć dwóch biegnących facetów mierzących bronią w kierunku Harry’ego.

                                                                       ***
niestety Chase znowu się pojawił . że też nie miał dość po ostatnim razie, kiedy Harry go pobił . eghh. biedna Violet. jak myślicie, co się stanie ?

czwartek, 20 lutego 2014

rozdział 11

- Harry? Co ty tu robisz?
- Co on tu robi?- Harry skierował swój wzrok na Nick’a.
- Nie wiedziałem, że masz chłopaka.- wyszeptał Nick.
- On nie jest moim chłopakiem.- rzuciłam.
- Spójrz, Harry co ty tu robisz?
- Najpierw odpowiedz na moje pytanie. Co ten facet tu robi?- wskazał na Nick’a z obrzydzeniem.
- To przyjaciel, robimy razem projekt. Teraz ty odpowiedz na moje.
- Po prostu chciałem cię zobaczyć.- podrapał tył swojej głowy.
- Zobaczyć mnie? Co do cholery masz przez to na myśli? Nie odezwałeś się ani nie napisałeś ani nic po tamtej nocy.- prawie krzyknęłam.
- Spójrz, przepraszam. Miałem niedokończone sprawy do zrobienia.
- Wymówka. Wynoś się, Harry.
- Nie.
- To mój dom! Wynoś się!- krzyknęłam.
- Uspokój się.
- Nie, po prostu wypierdalaj z mojego domu.- starałam się powiedzieć to spokojniej.
- Hey, co tu się dzieje?- powiedział nagle Nick.
- Trzymaj buzię zamkniętą.- wskazał na Nick’a.
- Nie mów mi co robić.- Nick nagle wstał.
- Nick, stop. Dzięki za przyjście, uh , dokończę sama prezentację. Albo możemy dokończyć ją przez Skype albo cos.
- Umm, okay.- wypchnęłam Nick’a z mojego pokoju i spojrzałam z powrotem na Harry’ego.
- Co jest z tobą nie tak?
- Wszystko.- wyszeptał.
Byłam cicho i patrzyłam na niego.
- Spójrz, co ty tu robisz?
- Powiedziałem ci, po prostu chciałem cię zobaczyć.
- Dlaczego? Jestem tylko zwykłą dziewczyną, którą poznałeś przez przypadek okay? Po prostu się wynoś Harry.
- Nie.
- Dlaczego nie?
Harry popchnął mnie na ścianę i oparł ręce po obu stronach mojej głowy.
- Patrz, ten pocałunek to był wypadek-
- Wypadek? Ten pocałunek nie znaczył nic dla ciebie?- spytał niedowierzając.
- Um-
- To nic dla ciebie nie znaczyło?- spytał ponownie, tym razem bardziej zły.
Spojrzałam na dół i potrząsnęłam głową na Nie.
- Violet, spójrz mi prosto w oczy i powiedz mi. Powiedz mi, że to nie znaczyło absolutnie nic.
Siedziałam cicho znowu.
- Violet.
Harry położył wskazujący palec na moim podbródku i podniósł moją głowę do góry.
- Powiedz mi. Spójrz mi prosto w oczy i powiedz mi, że pocałunek nic nie znaczył.
- Pocałunek.- zatrzymałam się.
- Pocałunek znaczył.- znowu się zatrzymałam.
- Pocałunek nic nie znaczył.- spojrzałam wprost w jego oczy.
Przytaknął i wyprostował się. Wyszeptał coś, czego nie mogłam złapać i otworzył okno. Spojrzał na mnie i bez żadnego słowa wyskoczył przez okno. Czy on właśnie skoczył z okna? Westchnęłam i podbiegłam do okna, jedyne co zobaczyłam to ciemna figura Harry’ego biegnąca po drugiej stronie ulicy.
Pokręciłam głową i spojrzałam na czas, 20. Wciąż jest wcześnie, więc posprzątałam wszystko i położyłam się do łóżka.

Czy ten pocałunek naprawdę nic dla mnie nie znaczył? Kiedy go pocałowałam, czułam fajerwerki eksplodujące w moim brzuchu i myślach, ale nie mam innych uczuć do Harry’ego. Jak to działa? Cóż, nie wiem. Ludzie mówią, że gdy widzisz kogoś kogo lubisz, masz motylki w brzuchu, ale ja nic takiego nie czuję w pobliżu Harry’ego. Więc yeah, nie darzę żadnymi uczuciami Harry’ego i koniec. Plus on jest kryminalistą; napadł na bank na Boga. Jak mogłabym polubić takiego mężczyznę? Jest totalnym przeciwieństwem mnie. Mam nadzieję, że szybko zniknie z mojego życia. Lub nie.

                                                               ***
egh, smutny trochę ten rozdział . kto spodziewał się takiego zakończenia ? jak widać dla Harry'ego ten pocałunek coś znaczył .. następny rozdział pojawi się w sobotę (:

wtorek, 18 lutego 2014

rozdział 10

- Więc, skoro ukradłem twój pierwszy pocałunek chciałbym przeprosić, że nie był wyjątkowy.- przygryzł wargę, spojrzał na chwilę na moje usta i po chwili znów w moje oczy.- Ale ten będzie wyjątkowy.
Zanim mogłam zaprotestować przyłożył swoje usta do moich i pocałował mnie z pasją. Byłam zaskoczona, żeby cokolwiek zrobić, ale zamknęłam swoje oczy i poruszałam ustami razem z nim, nie było to jak te wszystkie obściskiwania. To było z tych niewinnych, zero języka albo czegokolwiek, tylko usta do ust. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą ułożył na plecach, kiedy moje dłonie ułożyłam za jego głową bawiąc się jego loczkami.
---
Minęło około 5 dni od tej nocy, od nocy kiedy Harry mnie pocałował. Tak wiem, to pewnie tylko 4 dni od kiedy go poznałam. Wiem, że to złe, że oddałam pocałunek, tak, wiem, że to złe, że cieszyłam się z tego. Ale to był tylko niewinny pocałunek, prawda? Harry nie pokazał się, ani nawet nie napisał czy zadzwonił od tamtej nocy. Szczerze, nawet nie wiem dlaczego się przejmuję i martwię. Zrobiłam coś źle?
Westchnęłam i wstałam z łóżka, żeby się przygotować do szkoły, tak daleko, szkoła jest zawsze taka sama, te same nudne tematy, ci sami nudni nauczyciele i ten sam Chase, ale dla odmiany, Chase nie dokucza mi tak bardzo, pewnie przez Harry’ego. Nick również jest trochę bliżej mnie, to dobrze, prawda? Najwidoczniej. Historie mam z Nick’iem i pan Patrick ustawił nas w jednej grupie, powiedział, że musimy zrobić prezentację o wojnie czy o czymś.
Gdy wzięłam prysznic, umyłam zęby, rozczesałam włosy i ubrałam się, wreszcie zeszłam na dół, kompletnie ignorując moich rodziców , jak zwykle, wyszłam prosto do szkoły. Nie jestem głodna, więc odpuszczę sobie śniadanie.
Gdy weszłam do szkoły, ruszyłam do mojej szafki i zobaczyłam Nick’a stojącego naprzeciwko niej żującego gumę.
- Hej, dzień dobry Vi.- uśmiechnął się.
- Dobry.- również się uśmiechnęłam.
- Więc, co masz pierwsze?
- Uh.- otworzyłam szafkę i wyjęłam plan.- Angielski.
- Oh, ja mam wf.- uśmiechnął się.
- Rozumiem.- spojrzałam z powrotem do szafki i wyjęłam książki do przedmiotu.
- Uh, zastanawiałem się- spojrzałam na niego i kiwnęłam głową, pokazując, żeby kontynuował.- Zastanawiałem się czy chciałabyś zrobić projekt z historii jutro po szkole?
- tak, pewnie.
- Fajnie, może o 17?
- Um, yeah, okay. Gdzie chcesz pracować nad tym?
- Może w twoim domu, yeah?
- Yeah, okay. Cóż, muszę iść na angielski. Pa.- pomachałam do niego.
- Yeah, pa.- uśmiechnął się i też mi pomachał.
Poszłam do klasy od angielskiego i weszłam do środka, nauczycielki jeszcze nie było, więc poszłam na tył klasy, położyłam książki na stolik i usiadłam.
- Okay klaso. Pamiętacie komunikat prasowy, który dałam wam tydzień temu?
Kilka osób odpowiedział „yeah” , inni odpowiedzieli kiwnięciem głową.
- Więc, niespodzianka, niespodzianka, będziecie dziś robić quiz na jego podstawie.- pan Alex zachichotała.
Rozdał każdemu quiz i zaczęłam go rozwiązywać. Po 5 minutach byłam już przy przedostatnim pytaniu. Wkręciłam się w ten quiz, plus, był bardzo łatwy.
- Violet.- ktoś wyszeptał z tyłu. Chase. Wiem, że to on. Zwalczyłam chęć odwrócenia się i rozmawiania z tym diabłem.
- Violet!- szepnął odrobinę głośniej, ale nie na tyle głośno, aby nauczyciel albo uczniowie usłyszeli. Chase jęknął i rzucił zgniecionym kawałkiem papieru we mnie.
- Panie Maddox! Dość! Jeszcze raz przyłapię cię na zaczepianiu panny Parker, a wpiszę ci zero w tym quizie.
Chase jęknął znowu zanim quiz nareszcie dobiegł końca.
---
Kiedy skończyła się szkoła był czas pójścia do domu, szłam szybko, z nadzieją, że nie spotkam Chase, albo nawet go zobaczę. Gdy dotarłam do domu wyciągnęłam pracę domową i ułożyłam ją na biurku.
Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, ponieważ lubię mieć czysto i schludnie. Poszłam prosto do łazienki i wzięłam szybko prysznic. Kiedy skończyłam, podłączyłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Rozczesałam je porządnie i wyszłam z łazienki. Pospiesznie usiadłam przy stoliku i zrobiłam lekcje tak szybko, jak tylko to możliwe. Powód, dla którego tak się spieszę z wszystkim jest taki, że jestem głodna i nie mogę się doczekać aż zamówię coś do jedzenia. Zapomniałam zjeść lunch w szkole, ponieważ musiałam zrobić zadanie z przedmiotu, o którym zapomniałam.
- Koniec.- wypuściłam powietrze.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Pizza Hut. Zamówiłam średnią pizzę i napój. Podczas czekania, otworzyłam laptopa i weszłam na YouTube; oglądałam filmiki przez dobre 30 minut, dopóki nie usłyszałam dzwonek do drzwi. Potruchtałam do drzwi i je otworzyłam, miałam nadzieję, że to facet z pizzą, ale nie, to nie była pizza. To była moja mama.
Jęknęła i mnie wyminęła, wywróciłam oczami i chciałam iść na górę, ale usłyszałam następny dzwonek. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez dziurkę, dzięki Bogu to była pizza. Otworzyłam drzwi, dałam mężczyźnie pieniądze i podziękowałam. Kiedy skończyłam jeść umyłam zęby i poszłam prosto do łóżka, pozwoliłam, aby sen mną zawładnął.
---
Piątek, po szkole
- Więc, przychodzisz o 17, tak?
- Tak.
- Okay, więc do zobaczenia.- uśmiechnęłam się i pomachałam mu.
Była 15 i zostały 2 godziny zanim przyjdzie Nick. W drodze do domu, weszłam do kafejki po lody czekoladowe, ponieważ jestem spragniona i poważnie pożądam czegoś słodkiego i czekoladowego.
Kiedy dotarłam do domu moja matka czekała w jadalni z kubkiem z czymś w środku.
- Violet, chodź tutaj.
Podniosłam brew i podeszłam do niej.
- Usiądź.
Usiadłam i spojrzałam na nią.
- Twój tata i ja będziemy poza miastem kilka dni. Nie jest to podróż biznesowa ani nic ważnego, po prostu jesteśmy znudzeni wszystkim i potrzebujemy przerwy od ciebie. Więc, do zobaczenia za kilka dni.- uśmiechnęła się.
- Okay, cokolwiek.- wstałam i poszłam na górę.
- Oh i Violet! Zostawiłam trochę pieniędzy w twoim pokoju. Nie strać ich wszystkich!- krzyknęła.
Nie odpowiedziałam, bo byłam wściekła na nią, to znaczy „ potrzebujemy przerwy od ciebie”? Poważnie? Ledwo co z nimi rozmawiam czy ich widzę. Jęknęłam i wzięłam prysznic. Założyłam szorty i sweter.
---
- Idę!- krzyknęłam, kiedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nick’a w czarnych jeansach i białej koszulce.
- Hej.
- Hej.
Otworzyłam szerzej drzwi, więc mógł wejść. Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego rękę ciągnąc na górę.
- Wow, jesteś serio inna kiedy jesteś w szkole i kiedy jesteś w domu.- pokręcił głową i zachichotał.
- To źle?- wydęłam wargę.
- Nie, nie jest. Sądzę, że to słodkie.- puścił mi oczko.
Zarumieniłam się i wzięłam mojego laptopa.
- Znalazłem kilka informacji, myślę, że wysłałem ci je. Sprawdź maila.
Przytaknęłam i sprawdziłam Yahoo mail, odświeżyłam stronę i zobaczyłam maila od Nick’a. Otworzyłam go i znalazłam wszystkie potrzebne informacje.
- Wow, czuję się winna. Ja nie mam żadnych informacji.
- Niee, jest w porządku.- zachichotał.
- Hey-
Zanim mogłam dokończyć to, co chciałam powiedzieć, usłyszałam otwieranie okna. Nick i ja skierowaliśmy nasze głowy w stronę okna. I to co zobaczyłam zszokowało mnie.

Harry. Wściekły Harry.

                                                               ***
spodziewaliście się , że Harry się pojawi ? i jak myślicie , co on może chcieć od Violet ?
następny rozdział postaram się dość szybko przetłumaczyć i dodać za jakieś 2-3 dni .xx

piątek, 14 lutego 2014

rozdział 9

Soboty. Czyż nie kochacie sobót; zrelaksuję się i będę robić to, na co mam ochotę, cóż, jeśli rodzice nie będą mnie dzisiaj dręczyć. Wyszłam z toalety, już po prysznicu i kocham mój strój na dzisiaj; szorty i sweter. Obudziłam się o 12, po tym jak rozczesałam włosy poszłam na dół ugotować sobie pyszny posiłek.
Chwyciłam składniki i przybory z szafki i przystąpiłam do robienia moich klusek. Kiedy skończyłam usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przełączyłam na AXN i zaczęłam jeść moje pyszne kluski.
------
Kiedy skończyłam miseczkę z kluskami poszłam do kuchni i włożyłam miskę, widelec i łyżkę do zlewu. Kiedy wracałam do salonu, żeby wyłączyć telewizor, zobaczyłam mojego tatę palącego na kanapie; spanikowałam i szybko, ale powoli poszłam na górę do mojego pokoju.
Wzięłam laptopa i położyłam go na łóżku, bezmyślnie przewijałam Tumblr’a. Od dnia, kiedy Harry i ja wpadliśmy na siebie, moje życie się zmieniło, lub w innych słowach moje życie się całkowicie odwróciło, to znaczy, dlaczego nudna, zwykła dziewczyna jak ja miałaby wpaść na kryminalistę, takie spotkanie nie trafia się ludziom codziennie. Prawda?
Gdy spojrzałam na zegarek, pokazywał, że jest już 15:39, westchnęłam i zamknęłam laptopa. Położyłam się i zamknęłam oczy biorąc głębokie wdechy. Otworzyłam ponownie oczy i podeszłam do stereo i wcisnęłam w niego iPhone’a. Kliknęłam na Carry You- Union J i rozkręciłam głośność na całość. Ruszyłam do łóżka wskakując do niego śpiewając przy tym piosenkę.
Gdy piosenka się skończyła usłyszałam ciężkie kroki na zewnątrz drzwi i po chwili gwałtowanie się otworzyły; mój tata.
- Co do cholery?! Wołam cię więcej niż 5 min i nie zeszłaś na dół, a zamiast tego leżysz w łóżku i śpisz?!- krzyknął na mnie.
- Przepraszam, nie słyszałam cię.- spojrzałam na tatę.
- Kłamstwo!- wydarł się, podszedł do stereo i wyciągnął mojego iPhone’a i po tym, mój iPhone został rzucony we mnie, na szczęście schyliłam się i telefon upadł na łóżko. Dzięki Bogu.
- Jesteś do niczego suko!- mój ojciec krzyknął na mnie, wziął duży krok i uderzył prosto w policzek. Dlaczego to zawsze musi być policzek, cały czas się goi przez Chase’a! Przez to moje łzy już wypłynęły, ale mój „tatuś”, nadal mnie poniewierał. Tak bardzo go nienawidzę.
Kiedy skończył, leżałam skulona na podłodze, nie pobił mnie tak bardzo jak Chase wczoraj, tylko kilka mocnych uderzeń w policzek i kilka kopnięć w brzuch, ale to nic w porównaniu do prześladowań Chase’a. Wytarłam łzy rękawem i próbowałam wstać, ale mi się nie udało za pierwszym razem, za drugim i za trzecim, ale za czwartym razem udało mi się wstać trzymając się ściany. Zdecydowałam przebrać się w jeansy i inny sweter, ponieważ potrzebuję czasu poza domem, zwariuję tu niedługo.
Kiedy się przebrałam, nie kłopotałam się spojrzeć w lustro, bo i tak pewnie wyglądałam jak gówno i nie obchodziło mnie to. Próbowałam szybko zejść po schodach na dół, ale z każdym krokiem jaki wzięłam , czułam silne ukłucie w brzuchu. Gdy zeszłam na ostatni schodek mój tata siedział na kanapie pijąc piwo, złapaliśmy kontakt wzrokowy, moje oczy się rozszerzyły i wybiegłam z domu. Była już punktualnie 17, po prostu pójdę zjeść wcześniej obiad gdzieś blisko Camelot Street. Chodziłam wokół Camelot Street, z nadzieją znalezienia czegoś przyzwoitego do jedzenia. Po 20 minutach chodzenia wokoło wreszcie znalazłam przyzwoitą restaurację przy rogu. Weszłam do środka i czekałam na kelnera, żeby wskazał mi stolik.
- Dzień dobry.
- Hey, stolik dla jednej osoby?
- Tędy, proszę pani.
Szłam za nim, poprowadził mnie do mojego stolika. Gdy dotarliśmy do stolika, usiadłam i otworzyłam menu, dziwne, już pierwszy posiłek z listy przykuł moją uwagę: stek. Kocham steki. Zawołałam kelnera i zamówiłam średnio usmażonego steka i szklankę wody. Przytaknął i odszedł przygotować mój pyszny posiłek. Podczas czekania, wyjęłam mój telefon z kieszeni i zaczęłam przewijać timeline na Twitterze, przestałam przewijać, gdy pojawiło się powiadomienie. Było od Harry’ego, o Boże, prawie o nim zapomniałam.
Cześć skarbie. xH.”
Przewróciłam oczami i zamknęłam wiadomość. Czekałam kolejne 10 minut aż wreszcie dotarło moje jedzenie, kiedy kelner postawił posiłek na stole, zaczęłam go jeść.
----
Po zjedzeniu i zapłaceniu rachunku, wyszłam na zewnątrz restauracji, myśląc gdzie iść. Jest 18:34 i nie chcę iść do domu. Westchnęłam i rozejrzałam się wokoło, nagle pojawił się hałas syren policyjnych; rozejrzałam się ponownie i zobaczyłam mężczyznę uciekającego podczas, gdy wolne policyjne samochody były za nim. Mężczyzna odwrócił się i rzucił czymś w samochód, obiekt wydał z siebie głośny dźwięk , a opony auta były spłaszczone.
Mogłam usłyszeć chichot i bieg mężczyzny. Zaczęłam panikować i zastanawiać się czy uciekać czy wrócić z powrotem do restauracji, po prostu wejdę do środka. W sekundzie, kiedy mój palec dotknął klamki, ktoś pociągnął mnie od tyłu i wylądowałam na jego twardym torsie. Mogłam powiedzieć, że to mężczyzna, bo nie miał gór na klatce piersiowej. Spanikowałam i przygotowałam się do krzyku, kiedy spojrzałam w górę i ujrzałam dyszącego Harry’ego. Zaraz Harry? Co do cholery?
- Nie ma czasu na tłumaczenia. Chodź ze mną.- powiedział.
Zanim mogłam zaprotestować pociągnął mnie i zaczęłam biec z nim. Odwróciłam się i zobaczyłam kilku policjantów biegnących za nami, albo tylko za nim. Odwróciłam się przed siebie, Harry skręcił w prawo i skończyliśmy w alejce. Niebo już było ciemne, więc wątpiłam, żeby ktoś nas zobaczył. Harry pociągnął mnie do tej strony śmietnika, gdzie nikt nas nie zobaczy, byłam uwięziona między Harry’m a ścianą, więc oczywiście nie mogłam uciec.
- Harry! Co do cholery? Dlaczego jesteś ścigany przez policję?- krzyknęłam/wyszeptałam.
Harry mnie uciszył i wyjrzał znad śmietnika, rozszerzył oczy i schylił z powrotem głowę w dół.
- Co się d- -zanim mogłam dokończyć zdanie Harry wpił się ustami w moje, a ja tak stałam.
- Dzieciaki.- ktoś zadrwił za nami i skierował latarkę na nas.
Mężczyzna odszedł, wyszedł z alei, mogłam wyraźnie usłyszeć jego rozmowę z innym facetem.
- Znalazłeś tam złodzieja?- zaraz, złodzieja? Oni rozmawiają o Harry’m?
- Nie, tylko chłopaka z dziewczyną całujących się za śmietnikiem.
- Dzieciaki.- zadrwił inny mężczyzna.
Harry oderwał się od moich ust i nie mogłam zarejestrować nic co się teraz dzieje.
- Dlaczego nie oddałaś pocałunku?- wydął wargi.
Zmarszczyłam brwi, czułam się taka zła na niego.
- Co do cholery, Harry? I co oni mieli na myśli przez „złodzieja”?
- Więc, uh, nie ma innego wyjścia na tłumaczenie, ale obrobiłem bank, yeah.- Harry zająknął się i ewentualnie powiedział to mimochodem.
- Co? Napadłeś na bank? Zwariowałeś?
- Nie.- wskazał na torbę obok niego.
- Tam są pieniądze?
Przytaknął i spojrzał na mnie.
- Oh i przy okazji, nie było potrzeby, żebyś mnie pocałował!- krzyknęłam/wyszeptałam.
- Co? Uratowałem ci życie.- przewrócił oczami.
Odepchnęłam Harry’ego i zaczęłam iść do wyjścia z alejki.
- Yeah, ale nie musiałeś mnie całować!- krzyknęłam na niego.
- Dlaczego robisz z tego taki wielki problem? To nie tak, że ukradłem twój pierwszy pocałunek czy cokolwiek.- szedł obok mnie i wywrócił oczami.
Spojrzałam na niego, a później na ziemię.
- Zaraz, to był twój pierwszy pocałunek?
Powoli przytaknęłam i spojrzałam na niego.
- Żartujesz?
Pokręciłam głową na nie i kontynuowałam wpatrywanie się w ziemię. Zatrzymał się i popchnął mnie na ścianę.

- Więc,-

                                                                         ***
Happy Valentines Dayyy ! no patrzcie, spodziewaliście się , że Harry pocałuje Violet ? 
mam nadzieję, że bardzo miło Wam mija dzisiejszy dzień <3

poniedziałek, 10 lutego 2014

rozdział 8

dobra, od następnego rozdziału będziemy tłumaczyły już na bieżąco. mam nadzieję, że szybko nam pójdzie dopóki mamy jeszcze ten ostatni tydzień ferii. 
miłego czytania xx
                                                                        ***


Usiadłam i pożałowałam tego w tej samej chwili, w której znalazłam się w pozycji siedzącej, bo zdałam sobie sprawę jak bardzo bolą moje plecy i brzuch.

- Harry?- krzyknęłam szeptem.

Zaśmiał się i wyszedł z mojej łazienki.

- Co ty tu, do cholery, robisz?

- Nie mogę przebywać w sypialni przyjaciółki?

- Po pierwsze nie jestem twoją przyjaciółką, a po drugie idź sobie!

- Nie.- Uśmiechnął się niewinnie. Ugh, wkurza mnie ten chłopak.

- Jak tu się w ogóle dostałeś?

- Masz wybitą szybę w oknie, pamiętasz?

- A, racja.

- Ale powiedziałem już komuś, żeby to naprawili.- Harry uśmiechnął się głupio.

O Boże, wpuścił obcych ludzi do mojego domu bez mojej wiedzy? Mam ochotę złapać jego głowę i rozwalić ją na dwie części.

- Co? Wpuściłeś obcych ludzi do mojego domu?

- Spokojnie. Nic nie zrobili. To nie tak, że coś rozwalili.- Harry przewrócił oczami.

Spojrzałam na okno, które wyglądało na normalne i zupełnie nowe. Ale…

- Hej, gdzie jest klamka?- Zmarszczyłam brwi.

- A tak, powiedziałem, żeby zamontowali ją od zewnątrz.

- Co masz na myśli, mówiąc, że kazałeś je zamontować od zewnątrz?- Krzyknęłam na niego. Stawałam się coraz bardziej sfrustrowana.

- Musisz oczyścić rany, zanim wda się zakażenie, czy coś, wiesz?- Zaśmiał się.

- Nie, najpierw mi odpowiedz.- Oznajmiłam stanowczo.

Harry przewrócił oczami i podszedł do mnie. Już miałam podnieść ręce w obronnym geście przygotowana na to, że mnie uderzy czy coś, ale zamiast tego wziął mnie na ręce wsuwając jedną rękę pod moje nogi, drugą zaś otaczając moje plecy.

- Um, co robisz?

Zignorował moje pytanie i szedł w stronę łazienki. Posadził mnie na marmurowej „ladzie”, obok umywalki, w którą była wbudowana.

- Gdzie trzymasz apteczkę?

- Um, w szafce pod umywalką.

Kiwnął głową, po czym ukucnął, żeby otworzyć szafkę i wyjąć z niej apteczkę.

- Ok. Najpierw przemyję twoje rany.

Siedziałam cicho i obserwowałam co robi. Wyciągnął szmatkę i zmoczył ją wodą, by następnie przyłożyć ją do moich otarć na policzkach obmywając je z brudu.

- Ok, teraz może trochę szczypać, więc, um, no.- Powiedział Harry, kiedy nasze spojrzenia się spotkały.

Pokiwałam głową i przygryzłam wargę. Później Harry nałożył jakąś maść na szmatkę i ponownie przyłożył ją do mojego policzka. W momencie, gdy dotknął zranionego miejsca, wzdrygnęłam się, bo piekło jak cholera.

Po pół godzinie moje rany na twarzy, rękach i nogach były już przemyte przez Harry’ego.

- Dzięki.- Uśmiechnęłam się do niego.

- Nie ma za co.- Odwzajemnił uśmiech.

Harry pomógł mi zejść i oboje wyszliśmy z łazienki.

- Czekaj, brzuch nadal cię boli?

- No trochę tak.

- Ok, gdzie trzymasz lód?

- Um, na dole w kuchni.

- Ok, pójdę po niego. Twoich rodziców nie ma, nie?

- Nie.

Harry kiwnął głową i wyszedł.

Czekałam siedząc na łóżku. Dlaczego tak bardzo mu ufam? Może przez to, że w moim życiu nigdy nie było kogoś takiego jak on. Ale co jeśli on chce mnie po prostu na końcu zabić? Co jeśli mnie porwie? Wczoraj był tak agresywny, dlaczego dzisiaj jest taki miły? Jednak najważniejsze pytanie, na które potrzebuję odpowiedzi to: dlaczego tak bardzo mu ufam, skoro go w ogóle nie znam. Mam na myśli to, że spotkałam go wczoraj, to znaczy, nie do końca „spotkałam”, ale nie ważne, można to w taki sposób ująć.

- Ok, jestem z powrotem.

Usiadłam prosto, ale pożałowałam tego, w momencie kiedy poczułam ostry ból w brzuchu.

- Połóż się.- Rozkazał mi Harry.

Nie kłóciłam się z nim, tylko zrobiłam to co powiedział. Powoli się położyłam i spojrzałam na Harry’ego.

- Ok, połóż to sobie na brzuchu.

Wzięłam od niego paczkę z lodem i położyłam ją na brzuchu.

- Zimne.- Zmarszczyłam brwi.

- To lód.- Zaśmiał się.

- Wiem.- Przewróciłam oczami.

Zapadła między nami niezręczna cisza i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Przecież jestem dziewczyną, która jest zażenowana wśród ludzi. Harry wczołgał się na moje łóżko i usiadł obok mnie. Westchnęłam i spróbowałam usiąść, opierając plecy o zagłówek.

- Kim był ten koleś, który cię pobił?

Westchnęłam i postanowiłam być z nim całkowicie szczera.

- Ma na imię Chase.

- Czemu cię bił?

- Zawsze to robi. Cały czas się nade mną znęca; zaczął w dziewiątej klasie. Zapytał czy będę jego walentynką, ale odmówiłam, bo go nie lubiłam. Dzień później zaczął się nade mną znęcać.

- Oh.

- Mówiłaś nauczycielom?

- Tak, Chase za karę musiał przez jeden dzień siedzieć w kozie. Następnego dnia pobił mnie za to jeszcze mocniej.- Zmarszczyłam brwi.

- A twoi rodzice?

- Nie obchodzę ich. Nigdy nie obchodziłam.

Zrobiłam niezadowoloną minę, a Harry poruszył się niezręcznie, zdając sobie sprawę z tego, że poruszył czuły temat.

- A twoi koledzy? Bliżsi przyjaciele?

- Nie mam żadnych.- Wyszeptałam.

Harry miał już coś powiedzieć, ale zadzwonił jego telefon, przeszkadzając mu.

- Poczekaj.

- Halo?

- Teraz?

- Nie mogę.

- Niby dlaczego ‘muszę’?

Twarz Harry’ego spoważniała i zszedł z łóżka.

- Dobra, będę za 10 minut.

Rozłączył się i spojrzał na mnie.

- Przepraszam, ale muszę iść.

- Oh, ok.

Uśmiechnęłam się do niego, ale nie odwzajemnił gestu. Otworzył okno i wyszedł. Westchnąwszy, weszłam do łazienki, żeby przebrać się z spodenki od piżamy i sweter.

Kiedy skończyłam myć zęby, umyłam twarz, wzięłam prysznic i przebrawszy się w piżamę, położyłam się w łóżku.

Zastanawia mnie to, czemu Harry sobie poszedł i z kim rozmawiał? Czy przejął się mną, gdy opowiedziałam mu o wszystkim? Psiakrew, nie sądzę, żeby go to obeszło, jest taki jak wszyscy inni, którzy ignorują fakt, że istnieję.


Westchnęłam i zamknęłam oczy.