Sobota i niedziela minęły jakby były zamazane.
Nie robiłam za dużo, wszystko co robiłam to bycie w łóżku i siedzenie na
Internecie, kiedy moi rodzice byli poza miastem, naprawdę nie obchodziło mnie
co się dzieje wokół domu. Harry nie napisał ani nawet nie pakował się do mojego
okna przez weekend, co jest dobre. Prawda?
- Okay klaso, mam nadzieję, że jesteście
usatysfakcjonowanie lunchem jakiś czas temu, ponieważ chcę, żeby wasze mózgi
popracowały nad tym quizem matematycznym.- stwierdził pan Rafael.
Rozdał quizy dla każdego z nas i zaczęłam robić
mój. Nigdy nie byłam dobra w matematyce, ale kochałam ją. Wiem, że tó dziwne.
Po 30 minutach quizu, odłożyłam mój długopis i
czekałam aż pan Rafael zbierze prace. Kiedy zebrał wszystkie pożegnał nas i
wyszłam z klasy do mojej szafki. Wpisałam szyfr i włożyłam do niej książki od
matematyki i wyjęłam geografię i strój do wf’u. zamknęłam szafkę i ruszyłam na
4 piętro do klasy geograficznej.
--
- Okay klaso, pamiętajcie o przerwie semestralnej. To
jutro, więc dziś jest ostatni dzień szkoły , yeah? Bawcie się dobrze i
postarajcie się nie tęsknić za bardzo za szkołą.- mój trener puścił oczko i
wyszedł z Sali gimnastycznej. Jest fajnym nauczycielem, uwielbiam go. Wstałam z
podłogi i weszłam do szatni, aby przebrać z powrotem w moje jeansy i koszulę.
Kiedy byłam gotowa wyszłam i ruszyłam do mojej
szafki, aby włożyć wszystkie książki, ponieważ żaden nauczyciel nie zadał pracy
domowej. Nie było potrzeby przynosić książek do domu. Właściwie jestem
szczęśliwa, to znaczy zero szkoły przez dwa tygodnie i zero zadań domowych i
projektów przez dwa tygodnie. Zamknęłam szafkę i poszłam do wyjścia ze szkoły.
Szkoła nie była dzisiaj taka zła, nie spotkałam Chase’a i żaden z moich
nauczycieli nie był irytujący dzisiaj. Ale nie widziałam Nick’a przez cały
dzień, zazwyczaj się pojawia, kiedy jestem by wyjąć coś z szafki. Hmm, zabawne.
Opuściłam budynek, próbowałam wyjść z terenu
szkoły, ale martwiło mnie uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się
dookoła aż mój wzrok padł na pustą część parkingu.
Ktoś w czarnych jeansach, czarnej koszulce i
czarnymi okularami stał przy Range Rover’ze , znałam tego faceta. Czy to jest
Harry? Nie mógłby być. Co on tu robi? Próbowałam iść szybko, ale ktoś złapał
moje ramię zatrzymując mnie. Proszę nie bądź Harry’m. Proszę nie bądź Harry’m.
Proszę nie bądź Harry’m.
Odwróciłam się i w tej chwili poważnie miałam
nadzieję, że to był Harry, ponieważ facet trzymający mnie od pójścia do domu
był Chase’m. O cholera.
- Tak?- spojrzałam na niego.
- Długo się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się
złośliwie.
Zachowałam ciszę i spojrzałam w dół na ziemię.
- Hey, nie bądź nieśmiała.- diabolicznie
zachichotał.
Chase położył swój wskazujący palec na mój
podbródek i podniósł moją głowę. Więc stałam przed nim, ale to nie było
najgorsze, najgorsze było to, że moja twarz była niebezpiecznie blisko jego.
Spojrzałam w prawo na gapiącego się Harry’ego.
- Na kogo patrzysz?
- Na nikogo.- wyjąkałam.
Chase puścił mój podbródek i spojrzał w prawo,
obserwując oczami i jego wzrok spoczął na Harry’m. Harry także patrzył na
niego. O cholera.
- Oh spójrz, twój chłopak.- Chase zachichotał.
- On nie jest moim chłopakiem.- przewróciłam
oczami.
- Naprawdę? Więc nie przejmie się, gdy zrobię to.
Zanim mogłam uciec, jego ramię powędrowało na
moje plecy i pochylił głowę na moją szyję.
- Chase, odwal się. W tej chwili. Ludzie patrzą.
- Pozwól im. Mam to w dupie.
- Co do cholery jest z tobą nie tak?
Chase mnie zignorował i poczułam jego ciepły
język na mojej szyi. Moja twarz ukazywała obrzydzenie i próbowałam odepchnąć
Chase’a, ale on ani drgnął.
- Wiem, że to uwielbiasz.- ew.
- Nie. Odpierdol się Chase.
- Umierałem, żeby to zrobić od 9 klasy. Pamiętasz
Vi?
- Ch-
- Odwal się od niej!
Poczułam, że Chase był odepchnięty ode mnie,
spojrzałam na Harry’ego, który był na Chase’ie i bił go.
- Harry, zejdź z niego!- wrzasnęłam.
Teraz było wielu ludzi otaczających tę dwójkę.
Podeszłam za Harry’ego i próbowałam zmusić go,
żeby zszedł z Chase’a. Pociągnęłam za jego ramię, ale to nie działało.
- Nigdy tego nie rób. Nigdy więcej.- powiedział
między okładaniem go pięściami.
Harry miał uderzyć go jeszcze raz, ale Chase
złapał obie jego ręce i wstał. Chase wtedy puścił Harry’ego ręce i po chwili,
Harry dołączył do Chase’a stojąc.
- Stop!- stanęłam pomiędzy nimi.
- Harry po prostu odpuść.- chwyciłam jego rękę i
pociągnęłam w stronę samochodu.
- Nie ma prawa ci tego robić.
- Wiem.
- Wszystko okay?- spytałam Harry’ego.
- Yeah, jest w porządku. Powinnaś się martwić o
Chase’a, nie o mnie.-prychnął.
Przewróciłam oczami.
- Tak właściwie to co tu robisz?
- Przyjechałem cię odebrać.
- Odebrać mnie? Dlaczego?-uniosłam brwi.
- Chcę cię gdzieś zabrać.
- Uhm, czemu?
- Za dużo mówisz, po prostu wejdź do samochodu.
- Co, jeśli nie chcę.
- Wtedy cię zmuszę.
Harry wepchnął mnie do środka i zapiął pas.
- Tu.- przewrócił zabawnie oczami i zamknął drzwi
z mojej strony. Siedziałam dopóki on wszedł do samochodu i zapiął się.
- Okay, zabieram cię na lunch.
- Ale już miałam lunch.
- Zjesz go jeszcze raz. Potrzebujesz jeść więcej
i tak.- zachichotał.
Wywróciłam oczami i oparłam się.
- Hey dlaczego nikt cię nie rozpoznał?
- Co masz na myśli?
- Bo, napadłeś na bank i jesteś zasadniczo złym
facetem. Czemu nikt cię nie rozpoznał?
Jego uścisk na kierownicy się zacieśnił, ale
poluzował w następnej sekundzie. Czy ja właśnie go zezłościłam? Oops.
- Dlatego, ponieważ używam masek.- powiedział to
tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Racja.
- I gliny nie wiedzą jak wyglądam, więc yeah.-
dodał nieswojo.
- Rozumiem.
Po 3 minutach jazdy wokół dojechaliśmy do
japońskiej restauracji.
- Mam nadzieję, że lubisz japońskie jedzenie.
Przytaknęłam i wyszłam z auta, tak jak Harry. Weszliśmy
oboje wejściem i czekaliśmy na kelnera, aby wskazał nam miejsce.
- Stolik dla dwojga.- powiedział Harry.
- Tędy, proszę pana.
--
- Naprawdę? To jest porąbane!- zaśmiałam się.
Harry i ja skończyliśmy nasze posiłki i
zasadniczo spędziliśmy 30 minut rozmawiając. Właściwie dobrze się bawię, Harry
nie jest tak okropną osobą do towarzystwa, na bok poszło bycie kryminalistą,
jest naprawdę bystrą i dobrą osobą do towarzystwa.
- Wiem, prawda?- zaśmiał się też.
- Myślę, że powinniśmy już iść.- uśmiechnęłam
się.
- Yeah, okay.
Harry i ja wstaliśmy z naszych krzeseł i
wyszliśmy z restauracji.
- Gdzie chcesz iść?
- Dom.
- Naprawdę? Ale jest dopiero 17, jest za
wcześnie.
- Dobra, gdzie chcesz iść?
- Myślałem o obejrzeniu filmu, yeah?
- Nie, nie czuję się, aby pójść do kina albo
galerii.
- Więc?
Teraz szliśmy po parkingu, ale nie mogło pomóc
zauważenie trzech przerażająco wyglądających mężczyzn patrzących na nas. Moje
serce waliło w klatce piersiowej, gdy oni zaczęli iść w naszą stronę.
- Halo? Ziemia do Violet.- Harry zachichotał.
- Harry, spójrz w lewo.
- Cholera.- Harry wyszeptał.
- Biegnij!- krzyknął/wyszeptał.
Harry chwycił moją rękę i oboje zaczęliśmy biec w
stronę samochodu. Dobiegłam do miejsca pasażera, podczas gdy Harry podbiegł do
miejsca kierowcy.
- Harry! Pospiesz się z kluczykami!- wrzasnęłam.
Szarpał się z kluczykami, ale samochód nie chciał
się otworzyć.
- Har-
Mężczyzna zakrył ręką moje usta, co odcięło mnie
od krzyczenia po Harry’ego.
Harry spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami,
spojrzałam za Harry’ego, żeby zobaczyć dwóch biegnących facetów mierzących
bronią w kierunku Harry’ego.
***
niestety Chase znowu się pojawił . że też nie miał dość po ostatnim razie, kiedy Harry go pobił . eghh. biedna Violet. jak myślicie, co się stanie ?